"Pogrążają prezydenta". Ostry spór o nominacje

"Pogrążają prezydenta". Ostry spór o nominacje

Dodano: 
Pałac Prezydencki, zdjęcie ilustracyjne
Pałac Prezydencki, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
Narasta napięcie między rządem a Pałacem Prezydenckim. Na wypowiedź szefa BPM Marcina Przydacza zareagował minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

Sprawa dotyczy nominacji na pierwszy stopień oficerski 136 przyszłych oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

– Prezydent nie odmówił nominacji 136 osobom. To nieprawda, kłamstwo. Premier Tusk wstaje i się zastanawia, jak Polaków kolejny raz okłamywać każdego jednego dnia (...). Nie było ustalonej daty nominacji, nie ma odmowy nominacji. Jest dyskusja na temat tego, jak te nominacje mają być prowadzone – powiedział w sobotę na antenie RMF FM Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP.

Przydacz: Tusk zakazał im przychodzenia do prezydenta

Jak zaznaczył prezydencki minister, nominacje miały być tematem spotkania prezydenta z szefami służb.

– Zostali zaproszeni do pana prezydenta, było umówione spotkanie i nie przyszli. Nawet nie poinformowali o tym, że nie przychodzą. Później się okazało, że premier Tusk zakazał im przychodzenia do prezydenta – podkreślił.

Przydacz wyjaśnił później, że rozmowy miały dotyczyć tego, "kiedy i jakie nominacje, w jakiej formule" zostaną wręczone. – Jak się nie chce rozmawiać z prezydentem, to niech się nie dziwią, że nie ma nominacji. Natomiast po co to robią? Między innymi po to, żebyśmy my nie rozmawiali o [projekcie] ustawy o obniżeniu prądu – stwierdził.

Siemoniak: Po co to kręcenie?

Na słowa szefa BPM Marcina Przydacza zareagował w mediach społecznościowych minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

twitter

"Pogrążają prezydenta niemądrymi sugestiami, że miałby on z szefami służb specjalnych (wszystko to oficerowie) dyskutować o 'formule nominacji' ich podwładnych na pierwszy stopień oficerski. Formuła jest prosta od dziesiątków lat. Kandydaci kończą kursy, zdają egzaminy, spełniają wymogi, a szef służby wnioskuje o pierwszy stopień oficerski. O czym tu dyskutować, co miałby prezydent negocjować? Wybierać po nazwisku? To nie kandydaci na generałów, to przygotowani kandydaci na oficerów" – napisał na portalu X polityk KO.

"Oczywiście może odmówić podpisu, co właśnie zrobił. Jako pierwszy prezydent w historii robiący coś takiego. Jego kancelaria doskonale przecież wiedziała, że uroczystość dla awansowanych była planowana na piątek 7 listopada, w kontekście Święta Niepodległości. Brak podpisu miał jasne skutki. Zresztą, o czym już pisałem, wśród precyzyjnie wskazanych przez szefa kancelarii prezydenta tematów do „odpraw” z szefami służb absolutnie nie było kwestii nominacji oficerskich. Po co to kręcenie" – dodał.

Czytaj też:
Zamieszanie wokół nominacji generalskich. Komunikat prezydenta
Czytaj też:
Prezydent mianował nowego Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Aleksander Majewski
Źródło: RMF FM / X, DoRzeczy.pl
Czytaj także