Mniej znaczy więcej. Drobne epizody w dużym zbliżeniu poruszają bardziej niż wielkie sceny batalistyczne.
Dwóch przyjaciół wywozi trupa sąsiadki, która zamarzła we własnym mieszkaniu. Szefowie korporacji rozmawiają o pracy dla niewidomego weterana. Rodzina i przyjaciele zabitego oficera żegnają go w cerkwi; na uboczu stoi jego kochanka, z którą dzielił los frontowego żołnierza (to zresztą najlepsze opowiadanie w tomie, proza wybitna: „Wtedy Bóg wezwie kobietę”). Dawni kumple odwiedzają boisko, na którym nikt już nie gra. Przypadkowi znajomi wynajmują hotelowy pokój, lecz zamiast oddawać się miłostkom, po prostu po raz pierwszy od dawna mogą spokojnie zasnąć, bo obok jest drugi człowiek.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
