Emmanuel Macron wygrał w drugiej turze wyborów prezydenckich z Marine Le Pen i wywalczył reelekcję.
Według wyników exit poll, urzędująca głowa państwa uzyskała 57,6 proc. głosów, natomiast jego konkurentka – 42,4 proc. Pięć lat temu Macron pokonał Le Pen stosunkiem 66,1 proc. głosów do 33,9 proc.
Dobosz: Cała propaganda była za Macronem
Zajmujący się tematyką francuską Bogdan Dobosz był w poniedziałek gościem Pawła Chmielewskiego na antenie PCh24.pl. Publicysta mówił m.in. o mechanizmie tzw. zapory republikańskiej stosowanej od lat przeciwko Frontowi Narodowemu i jego kolejnym emanacjom. Przypomniał także o tym, o czym nie wspominają dominujące polskie media, czyli radykalnej stronniczości francuskich ośrodków prasowych.
– Le Pen sama mówiła, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów, że to były 2 tygodnie bardzo brutalnej kampanii. Przypomnijmy, że bojówki lewicowe wychodziły na ulicę. Były listy szefów wielu firm we Francji, że jej wygrana byłaby katastrofą dla Francji, była jawna ingerencja instytucji unijnych w wybory – nagle się pojawiła historia Izby Kontrolnej UE, która zaczęła zarzucać Marine Le Pen nieprawidłowości w czasach, kiedy ta była europosłem etc. Prawie wszystkie media, łącznie z np. mediami modowymi drukowały na okładkach hasła przeciwko Le Pen, więc mieliśmy do czynienia ze zmasowaną propagandą. Patrząc na to wszystko trzeba powiedzieć wprost: wynik Le Pen nie jest wcale taki najgorszy – powiedział.
Le Pen: Będę kontynuowała moje zobowiązania wobec Francji
Po ogłoszeniu wyników exit poll, Marine Le Pen zabrała głos w obecności swojego sztabu wyborczego i dużej grupy sympatyków. Jak podkreśliła, nie zamierza odejść z polityki.
– Idee, które reprezentujemy, wypłynęły podczas tych wyborów. Wynik jest dla nas czymś w rodzaju zwycięstwa. Miliony rodaków wybrało naszą opcję, wybrało zmianę. Jestem im głęboko wdzięczna, tak jak wszystkim z was, którzy zaufali mi podczas pierwszej i drugiej tury. Dziękujemy zwłaszcza tym moim rodakom, którzy mieszkają na wsi i na prowincji. Ta siła nie zostanie zapomniana – zwróciła się do wyborców Le Pen.
– Mylili się ci, którzy uważali, że poniesiemy wielką klęskę. Dlatego pozostajemy z nadzieją. Jest to też wiadomość dla rządzących Europą, że nie podporządkują sobie francuskiego narodu, nie zgaszą jego aspiracji ku zmianie. Chcemy bronić naszych mocy nabywczych, systemu społecznego i politycznego wobec anarchicznej migracji napędzanej przez prezydenta Macrona. (…) Będę kontynuowała moje zobowiązania wobec Francji. Nigdy się nie poddam. Takiej motywacji nie miałam nigdy wcześniej – powiedziała francuska polityk.
Czytaj też:
Dobosz: Jak Macron wygra drugą turę, to mogą mu puścić wszelkie hamulceCzytaj też:
"Dzięki sile Francji i Niemiec Polska ugrywała więcej". Lewica apeluje do premieraCzytaj też:
Wilk: Wygrał zwolennik budowania ZSRE, ale…