Według ustaleń dziennika lider PiS miał powiedzieć, że "każdy, kto będzie działał przeciwko partii, straci miejsce na listach wyborczych". Kaczyński dawał do rozumienia, że mowa o przyszłorocznych wyborach parlamentarnych i tych do europarlamentu, które odbędą się za pół roku.
Prezes miał też wytknąć swoim posłom nieprzygotowanie w kontaktach z mediami oraz "knajacki język i treści" w mediach społecznościowych. Według "Faktu" Kaczyński zapowiedział "koniec tej samowoli". Od teraz władze PiS mają obserwować i odnotowywać aktywność każdego posła.
– Dzienniczki ucznia nam założą – skomentował sprawę w rozmowie z tabloidem niewymieniony z nazwiska polityk partii rządzącej.
Jak twierdzi tabloid, część posłów PiS narzekała na medialną politykę partii i brak komunikacji. Niezadowoleni politycy mieli argumentować, że o wielu sprawach dowiadują się z mediów, a nie od władz PiS. Podobno narzekano też na rzeczniczkę Beatę Mazurek.
Czytaj też:
Pierwszy sondaż z partią ojca Rydzyka. Złe wieści dla PiS