W środę agencja Associated Press podała, że szef MSZ Węgier Peter Szijjarto oskarżył władze Ukrainy o to, że wspólnie z węgierską opozycją chcą wpłynąć na wynik wyborów zaplanowanych na 3 kwietnia w jego kraju.
Szef węgierskiej dyplomacji zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, na którym powiedział, że "węgierska lewica koordynuje swe wysiłki z przedstawicielami rządu Ukrainy".
Szijjarto uważa, że Kijów uczestniczy w próbach przechylenia wyniku niedzielnego głosowania na Węgrzech na korzyść opozycji.
Z kolei na posiedzeniu Rady Praw Człowieka ONZ szef węgierskiego MSZ oświadczył, że Budapeszt "nie poprze takich sankcji, które narażają bezpieczeństwo dostaw energii na Węgry".
Polityk przekazał, że Węgry nie są przeciwne, by państwa UE zwiększały dostawy broni na Ukrainę, ale żadna broń nie będzie dostarczana z jego kraju. Dodał, że Węgry nie zezwalają także na "transportowanie przez swoje terytorium broni śmiercionośnej".
Czarnecki: Coraz bardziej się różnimy
W rozmowie z Polsat News wypowiedzi węgierskiego ministra spraw zagranicznych skomentował europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Ocenił, że słowa Szijjarto o wyborach to "bardzo mocna wypowiedź, którą rozliczą Węgrzy".
Eurodeputowany zwrócił uwagę, że Warszawa i Budapeszt coraz bardziej różnią się w kwestii stosunku do Rosji.
Czarnecki odniósł się także do słów premiera Mateusza Morawieckiego, który wezwał KE, by ustanowiła podatek od rosyjskich węglowodorów. – Efektem będzie zmniejszenie szczelin jeśli chodzi o sankcje, bo one istnieją – wskazał polityk. Zwrócił też uwagę, że niektóre kraje UE są sceptyczne wobec uniezależniania energetycznego od Rosji.
– Mówią, że to proces, że trzeba stopniowo. Także w rządzie niemieckim są różnice zdań. Inaczej mówi wicekanclerz z partii Zielonych, a inaczej kanclerz Scholz. Jest szansa na zmniejszenie importu, a z czasem na jego zablokowanie, choć nacisk Zachodu na negocjacje pokojowe (Rosji z Ukrainą – red.) jest po to, by znów z Rosją handlować – tłumaczył europoseł.
Czytaj też:
Kempa: Błędna polityka Niemiec i Francji umożliwiła zbrojenie się RosjiCzytaj też:
Koniec przyjaźni z Orbanem. "Dalsza współpraca trudna do wyobrażenia"