Mija pięć tygodni od agresji Rosji na Ukrainę. Choć nie powiódł się rosyjski plan blitzkriegu, to z ziemią został zrównany Mariupol. Polska jest rzecznikiem Kijowa na forum międzynarodowym. Do naszego kraju od 24 lutego przybyło 2,4 mln uchodźców.
– Widzę, że rosyjskie wojska przegrupowują się, reorganizują. Myślę, że wkrótce spróbują okrążyć ukraińskie siły, zwłaszcza w regionie Donbasu. A potem zająwszy jedną trzecią ukraińskiego terytorium, będą chcieli negocjować z tej bardzo silnej pozycji – powiedział szef polskiego rządu w rozmowie z dziennikarką Christiane Amanpour w CNN International.
Premier zaapelował też o jak najszybszą pomoc wojskową dla Ukrainy, sugerując że czas działa na korzyść Rosji: – Nasze dni to ich godziny, nasze tygodnie to ich dni. Oni potrzebują broni tu i teraz (...). Rosja jest dużym krajem z mnóstwem surowców i środków. Dlatego mogą ciągle przegrupowywać się i reorganizować się.
Potrzebne silniejsze sankcje
Mateusz Morawiecki stwierdził też, że Rosja obawia się długoterminowych sankcji, a Polska opowiada się za "miażdżącym" zestawem restrykcji. Jako przykłady wskazał konfiskatę majątków i zaprzestanie kupowania surowców. Premier przypomniał, że Warszawa ogłosiła plan zupełnego uniezależnienia się od rosyjskich węglowodorów – węgla, gazu oraz ropy naftowej. Dodatkowo Polska apeluje do KE o nałożenie specjalnego podatku na surowce sprowadzane z Rosji.
Przestrzegł też, że zachodnie społeczeństwa mogą zmęczyć się wojną i jej skutkami, podczas gdy Rosja jest gotowa do prowadzenia jej przez kolejne miesiące. – Rosja jest przygotowana na tę wojnę przez następne tygodnie i kilka najbliższych miesięcy. Nie jestem pewny, czy Zachód, Stany Zjednoczone, Unia Europejska i NATO są równie przygotowane – powiedział szef rządu na antenie CNN.
Czytaj też:
Stoltenberg w TVN 24: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednegoCzytaj też:
Niemcy pójdą śladem Polski? "Być może w ciągu roku"