We Francji zwycięża polityczna beznadzieja
  • Wojciech GolonkaAutor:Wojciech Golonka

We Francji zwycięża polityczna beznadzieja

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP/EPA / fot. IAN LANGSDON
W pierwszej turze wyborów parlamentarnych we Francji sojusz lewicy uzyskał w zasadzie tyle samo głosów, co większość prezydencka.

Po stronie rozbitej prawicy wyróżnia się bardzo dobry wynik Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, bez przełożenia jednak na liczbę mandatów. Przede wszystkim rzuca się w oczy historycznie niska frekwencja wyborcza: choć Francuzi chcą zmian, nie wierzą, aby były one możliwe.

Według najnowszego sondażu opublikowanego przez CNEWS, 58% Francuzów nie chce, aby Emmanuel Macron zdobył w tych wyborach większość prezydencką w parlamencie; jednocześnie aż 51% sondowanych uważa, że rządy opozycji byłyby złe dla kraju. Ta pozorna sprzeczność w rzeczywistości odzwierciedla brak politycznej nadziei: Francja nie chce powtórki pięciu lat rządów Emmanuela Macrona (przypomnijmy, że uzyskał on reelekcję dzięki widmu prezydentury Marine Le Pen) a zarazem czuje się nań skazana. Ten brak nadziei widać w rekordowo niskiej frekwencji wyborczej: na 49 milionów wyborców ponad 25,5 milionów Francuzów nie wzięło udziału w wyborach (aż 52,49%).

Sam francuski system jednomandatowych okręgów z dwoma turami wyborów parlamentarnych jest bardzo specyficzny. Aby zostać wybranym w pierwszej turze należy uzyskać przynajmniej 50% głosów, ale także przynajmniej 25% głosów wszystkich uprawnionych w danym okręgu wyborców (z tego też powodu Marine Le Pen, która uzyskała 54% głosów w swym okręgu, nie uzyskała w pierwszej turze mandatu deputowanego). Jeśli nikt nie został wybrany w pierwszej turze, do drugiej tury przechodzi dwóch pierwszych kandydatów, ale także pozostali kandydaci, którzy uzyskali przynajmniej 12,5% głosów wszystkich uprawnionych w danym okręgu wyborców.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także