W ostatnim numerze „Do Rzeczy” (nr 26/2022) Piotr Semka w artykule „Logika wolności kontra logika lęku” podjął się polemiki z moim niedawnym, okładkowym tekstem „Przepis na katastrofę” („DRz” nr 25/2022). Szanownym czytelnikom w tym miejscu przypomnę jedynie, że w rzeczonym artykule krytycznie zrecenzowałem pomysł powołania federacji polsko- -ukraińskiej, który to od pewnego czasu jest lansowany przez wielu publicystów (przede wszystkim związanych z umowną prawą stroną debaty publicznej). Wskazywałem, że próba realizacji tej utopii oznaczałaby dla Polski katastrofę w wymiarze geopolitycznym, gospodarczym i społecznym.
„Po co szafować określeniami: »śmiertelne zagrożenie«, »groźna fantazja«? Rysowana tak ostrym piórem publicystyka łatwo może zderzyć się z kontrokreśleniami »niebezpieczny eskapizm« czy »głupia krótkowzroczność«” – pisze Piotr Semka. Tego, czy mój tekst popada w „niebezpieczny eskapizm”, osądzać oczywiście nie będę i pozostawiam to do oceny czytelnikom, jednakże chciałbym zaznaczyć, że zdecydowany ton mojej wypowiedzi był dyktowany powagą omawianego tematu. Dyskusja o federacji polsko-ukrainskiej jest w rzeczywistości odsłoną szerszego sporu na temat polskiej suwerenności. Jest to kwestia fundamentalna, a zatem i mój zdecydowany charakter wypowiedzi nie powinien dziwić.
Potrzeba mocnych słów
Niestety, idea państwa polsko-ukraińskiego stała się w ostatnich tygodniach przedmiotem debaty publicznej. Boleję nad tym, ale takie są fakty. Tygodnie mijają, a w przestrzeni medialnej pojawiają się kolejne głosy entuzjastów tego konceptu. Wyróżnić należy tutaj przede wszystkim prezydenckiego doradcę prof. Andrzeja Zybertowicza, który niedawno zastanawiał się, czy „koncepcja jakiejś unii polsko-ukraińskiej albo Rzeczypospolitej wielu narodów nie mogłaby być wspaniałą przygodą dla pokolenia młodych ludzi”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.