Media cytują wypowiedź Reznikowa ze spotkania w Odessie z ministrem obrony narodowej Szwecji Palem Jonsonem.
Ukraina wznowi ofensywę?
Przypomina on, że spadek aktywności na linii frontu wynika z trudnych warunków pogodowych. Jak wskazuje, zima, póki co jeszcze niezbyt mroźna, nie zapewnia odpowiednich warunków do poruszania się czołgów i innego typu pojazdów bojowych.
Reznikow podkreśla jednocześnie, że armia Ukrainy ani myśli o zaprzestaniu działań militarnych. Gdy tylko grunt odpowiednio mocno zamarznie, zamierza wznowić ofensywę.
Reznikow przypomina sformułowanie stale wygłaszane przez przedstawicieli ukraińskich władz, że plan sił zbrojnych pozostaje niezmienny. Jest nim wyzwolenie wszystkich okupowanych przez Rosję terytoriów.
Kułeba: Jeszcze nie czas na mediacje
Kilka dni temu podczas rozmowy ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeby z włoskimi mediami pojawił się wątek mediacji pokojowych pomiędzy Kijowem a Moskwą, w których mógłby uczestniczyć Watykan. Taką propozycję złożył obu walczącym stronom papież Franciszek.
Kułeba powiedział w trakcie wywiadu, że przede wszystkim Rosjanie jeśli naprawdę chcą pokoju, muszą przestać ostrzeliwać ukraińską infrastrukturę, wysyłać do walki kolejnych żołnierzy, zajmować miasta i przyłączać do siebie terytoria, które należą do Ukrainy.
– Nadejdzie moment na mediacje – zapewnił Kułeba. – Jeśli Stolica Apostolska chce w nich uczestniczyć, będzie mile widziana – dodał.
Krym i broń atomowa
Tymczasem amerykański "The Washington Post" ostrzega, że konflikt rosyjsko-ukraińska może jeszcze potrwać latami. Gazeta podkreśla, że Władimir Putin nie dopuści za żadną cenę do utraty Krymu przez Rosję.
"The Washington Post" wskazuje, że państwa Zachodu boją się, że jeżeli Ukraina podejmie próbę odbicia półwyspu, to Putin wykorzysta wszelkie dostępne środki do powstrzymania przeciwnika – łącznie z użyciem bomby atomowej.
Podobną ocenę przedstawił kilkukrotnie polski niezależny analityk i ekspert ds. wojskowości Jarosław Wolski.
– Rosjanie próbują naciskać, wymuszać podjęcie rozmów, znajdować pośredników, straszyć bronią atomową (…) To nie wyraz siły, tylko słabości, ale nie zmienia to faktu, że moim zdaniem cienką czerwoną linią dla Rosji jest Krym – podkreślił, pytany o możliwość sięgnięcia przez Moskwę po broń jądrową.
Czytaj też:
Amerykański dziennik: "Milczące poparcie" Pentagonu dla ataków na cele w RosjiCzytaj też:
Kowal: Dla mnie Joe Biden jest jak Mojżesz