W piątek rano na profilu Prawa i Sprawiedliwości na platformie X pojawił się nowy spot, w którym wystąpił premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu stanowczo sprzeciwił się próbom forsowania paktu o nielegalnej imigracji w Parlamencie Europejskim.
Jak dodał w materiale, to "partia Tuska i Webera chce przepchnąć w przyszłym tygodniu w Parlamencie Europejskim pakt, który w ostateczności zmusi Polskę do przyjmowania nielegalnych imigrantów".
"Rząd Polski utrzyma weto w tej sprawie"
– Mamy do czynienia z brutalną próbą narzucenia nam paktu o nielegalnej imigracji siłą – powiedział premier w nowym spocie Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że Donald Tusk nie mówi prawdy, prezentując swoje stanowisko w tej sprawie. – Tusk oszukuje Polaków w sprawie nielegalnej imigracji. W Polsce mówi jedno, a w Europie zgadza się na pakt migracyjny – podkreślił.
Premier Morawiecki zadeklarował, że rząd Polski będzie utrzymywał weto wobec nielegalnej migracji, broniąc bezpieczeństwa kraju przed ewentualnym zalaniem przez nielegalnych imigrantów. Zwrócił również uwagę, że "brukselscy biurokraci" ignorują bezpieczeństwo Polaków. – W przyszłym tygodniu jadę na posiedzenie Rady Europejskiej, na którym stanowczo podtrzymam moje weto dla nielegalnej imigracji –zapowiedział.
"Polska nie pozwoli na wydarzenia ze Szwecji"
Szef rządu zwrócił uwagę, że próba narzucenia odgórnych regulacji związanych z nielegalną imigracją może doprowadzić w Warszawie i innych polskich miastach do wielu niebezpieczeństw. Premier opisał obrazy zdemolowanych ulic, splądrowanych sklepów, gwałtów na kobietach i strachu przed wychodzeniem wieczorem na spacer.
Premier przywołał obraz Szwecji, gdzie sytuacja bezpieczeństwa wymaga interwencji wojska. Premier Morawiecki podkreślił, że Polska nie może pozwolić sobie na podobne wydarzenia. – Nie możemy pozwolić, aby nasze miasta i nasze społeczeństwo stały się areną dla niekontrolowanej imigracji – zaznaczył.
Czytaj też:
Kaczyński wydał polecenie wzmocnienia granicy z dwoma państwamiCzytaj też:
Minister Buda: PiS nie pozwoli, żeby Polacy czuli się zagrożeni na ulicach