W trakcie, jak policja zatrzymywała i była w trakcie doprowadzenia Zbigniewa Ziobry na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa, komisja ta nagle zamknęła posiedzenie i do przesłuchania polityka PiS nie doszło.
Członkowie komisji postanowili zakończyć posiedzenie. Najprawdopodobniej nie wiedzieli, że były minister został zatrzymany przez policję. Być może jednak fakt ten został zignorowany. Wcześniej stosunkiem 7:1 członkowie gremium przegłosowali wniosek o 30-dniowy areszt dla polityka Prawa i Sprawiedliwości.
Ziobro: Strach ma wielkie oczy
– Pojawiłem się w Warszawie policja przyjechała zrealizować nakaz sądu. Nigdy nie powiedziałem, że się stawię dobrowolnie. Byłem w odpowiednim czasie. Komisja stchórzyła, przestraszyła się. Znalazła pretekst, żeby się ze mną nie zmierzyć. Bała się. Tak bardzo chcieli mnie przesłuchać, przebierali nogami. Teraz jestem, a oni uciekają. Strach ma wielkie oczy. Tak wielkie, że z przerażenia uciekli, zdezerterowali. Boją się prawdy – mówił były minister sprawiedliwości dziennikarzom po tym, jak opuścił salę sejmową.
– Komisja była zebrana. Fakt gwałtowanego przerwania prac byłej komisji śledczej jest najlepszym dowodem strachu. Komisja zdawała sobie sprawę, że policja realizowała nielegalną decyzję sądu, ale zdecydowali się uciec. Chcą kłamać, tak jak pani redaktor z mediów reżimowych. Chcą wymyślać, że coś było nieprawidłowo z Pegasusem. Tymczasem to powód do chwały dla nas, że zadbaliśmy o Polaków – podkreślał Ziobro.
Polityk przypomniał, że "Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, który stwierdził, że ta komisja jest nielegalna". – Jako prawnik, jako obywatel, jako były minister sprawiedliwości i prokurator generalny, gdybym przyszedł dobrowolnie na spotkanie gremium, które nie jest w świetle wyroku TK komisją, pogwałciłbym prawo – wyjaśnił poseł PiS.
Czytaj też:
Zbigniew Ziobro zatrzymany przez policjęCzytaj też:
Jaki: Mamy do czynienia z szeregiem przestępstw