Rosjanie porwali ok. 20 tysięcy ukraińskich dzieci. "Trafiają do adopcji"

Rosjanie porwali ok. 20 tysięcy ukraińskich dzieci. "Trafiają do adopcji"

Dodano: 
Rosyjskie wojsko podczas wojny na Ukrainie
Rosyjskie wojsko podczas wojny na Ukrainie Źródło: PAP/EPA / STRINGER
Porwania, reedukacja, adopcja – w trzecią rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę aktywiści praw człowieka domagają się powrotu tysięcy porwanych ukraińskich dzieci. Rodzicom pozostaje tylko niepewność.

O powrót dzieci porwanych z Ukrainy do Rosji zaapelowali obrońcy praw człowieka Według Międzynarodowego Towarzystwa Praw Człowieka, problem ten dotyczy około 20 000 dziewcząt i chłopców, o czym organizacja poinformowała we Frankfurcie nad Menem.

– Prawa człowieka, a zwłaszcza życie dzieci, nie mogą stać się kartą przetargową między Trumpem a Putinem – powiedział rzecznik zarządu Valerio Krüger. Los tych dzieci nie może zostać zapomniany.

Uprowadzone dzieci trafiają do adopcji?

Według organizacji praw człowieka, Rosja oddaje uprowadzone ukraińskie dzieci do adopcji lub próbuje wychowywać je w domach dziecka, aby stały się „patriotycznymi Rosjanami”. Tymczasem rodzice nadal nie mają pewności, gdzie znajdują się ich dzieci – strona rosyjska nie udziela żadnych informacji. Organizacja szacuje, że w Rosji i na terytoriach okupowanych przez Rosję, znajduje się co najmniej 43 obozów i innych ośrodków, w których przetrzymywani są nieletni.

Przy okazji trzeciej rocznicy rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie, aktywiści praw człowieka zwrócili jednocześnie uwagę, że około 13 milionów ludzi w kraju jest uzależnionych od pomocy humanitarnej. Według raportu, zginęły dziesiątki tysięcy żołnierzy i cywilów ukraińskich, a kilkaset tysięcy zostało rannych. Ponad 14 000 dorosłych cywilów zostało porwanych przez armię rosyjską.

"Bez komentarza". Kreml odrzuca pomysł Trumpa

Czy możliwe jest wprowadzenie na Ukrainę zachodnich sił pokojowych? Kreml ustosunkował się do stwierdzenia prezydenta Donald Trumpa, że Rosja jest otwarta na rozmieszczenie europejskich sił pokojowych w Ukrainie – pisze Reuters.

Jak czytamy, dziennikarze zostali odesłani do wcześniejszego oświadczenia, w którym podkreślono, że takie posunięcie byłoby nie do przyjęcia dla Moskwy. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow został poproszony o komentarz do słów prezydenta USA. – Jest stanowisko w tej sprawie, które wyraził minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Nie mam nic do dodania i nic do komentowania. Zostawiam to bez komentarza – odpowiedział.

Wcześniej Donald Trump stwierdził, że Władimir Putin jest gotowy przyjąć europejskie siły pokojowe w Ukrainie, jeśli dojdzie do przełomu, który mógłby pomóc zakończyć wojnę. – On to zaakceptuje. Zadałem mu to pytanie – twierdził Trump w odpowiedzi na pytanie dotyczące rozmieszczenia europejskich żołnierzy. – Jeśli zawrzemy tę umowę, on nie szuka więcej wojny. Specjalnie zadałem mu to pytanie. Nie ma z tym problemu – mówił.

Portal Politico zwraca uwagę, że "jeśli Trump prawidłowo zinterpretował Putina, byłby to poważny zwrot ze strony Rosjan, którzy upierali się, że rozmieszczenie zagranicznych sił pokojowych w Ukrainie oznaczałoby eskalację".

Czytaj też:
Magierowski o Trumpie: Musimy przygotować się na najgorsze scenariusze
Czytaj też:
Na co umówiła się Ukraina z USA. Opublikowano treść porozumienia w sprawie minerałów


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: KAI
Czytaj także