Były dyplomata: Szanse, że coś wyniknie z negocjacji praktycznie równe zeru

Były dyplomata: Szanse, że coś wyniknie z negocjacji praktycznie równe zeru

Dodano: 
Flaga Ukrainy
Flaga Ukrainy Źródło: Unsplash / Bernd 📷 Dittrich
Szanse, że teraz coś wyniknie z negocjacji Rosji i Ukrainy, są praktycznie równie zeru – mówi były ambasador Polski na Ukrainie.

Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie ocenił, że nie ma co liczyć na sukces kolejnej rundy negocjacji rosyjsko-ukraińskich, które odbędą się w środę.

"Szanse równe zeru"

W opinii Jana Piekło, "wyciągnięcie ręki w dobrym kierunku przez Rosjan to oczekiwanie przewyższające możliwości". – Natomiast niewątpliwie kolejną rundę rozmów trzeba rozpatrywać w perspektywie postawionego Rosji przez amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa 50-dniowego ultimatum – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską. – To niejako Moskwę "popchnęło" do zgody na rozmowy z Kijowem. Wystarczy jednak spojrzeć, co się działo w poprzednich rundach tzw. negocjacji w Stambule, żeby stwierdzić, że nigdy nic z tego nie wyniknęło. Szanse, że teraz coś wyniknie, są praktycznie równe zeru – dodał.

W ocenie byłego ambasadora możliwe, że znowu będzie negocjowana kwestia wymiany jeńców i zwrotu ciał poległych żołnierzy. Tę kwestię jego zdaniem strony być może zdołają załatwić.

– To w żaden sposób nie kończy wojny ani nie przybliża do zawieszenia broni. Warunki Rosji są niezmienne. Putin chce, by Ukraina pogodziła się z utratą okupowanych terytoriów i kolejnych, które jeszcze zajmuje, a które – według Kremla – powinna oddać pod administrację Rosji. Trudno więc sobie wyobrazić, żeby coś sensownego i poważnego w Stambule zostanie ustalone – ocenia Jan Piekło.

Rzecznik Kremla: Nasze cele są jasne

W rozmowie z rosyjską telewizją państwową rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow oznajmił, że Putin "wielokrotnie mówił o pragnieniu jak najszybszego, pokojowego rozwiązania kwestii ukraińskiej". Zastrzegł zarazem, że dla Moskwy "najważniejsze jest osiągnięcie naszych celów", a "nasze cele są jasne".

Rosja: Przyczyna wojny – próba wciągnięcia Ukrainy do NATO

Przypomnijmy, że jeszcze przed poprzednią rundą negocjacji w Stambule, w wywiadzie dla amerykańskiej stacji Pieskow także przedstawił wielokrotnie wyrażane stanowisko Moskwy, że nie będzie zgody na to, by infrastruktura NATO znalazła się w pobliżu granicy Rosji. Kreml nie zgodzi się na obecność europejskich sił pokojowych na Ukrainie, na co wskazywali wówczas w swoich przekazach niektórzy zachodnioeuropejscy liderzy polityczni.

W kwietniu minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow powiedział w amerykańskich mediach, że prezydent Trump dostrzegł potrzebę zajęcia się podstawowymi przyczynami konfliktu, w tym próby "wciągnięcia Ukrainy do NATO".

Czytaj też:
"Sytuacja jest dramatyczna". Ukraiński duchowny: Szaleństwo rosyjskiej okupacji nie ma granic
Czytaj też:
Wielomski: Dlatego Putin i Zełenski chcą ciągnąć wojnę, ile wlezie


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: Wirtualna Polska / DoRzeczy.pl
Czytaj także