Orzeł: AI to proces, którego nie zatrzymamy. Koniec człowieka nadchodzi szybko

Orzeł: AI to proces, którego nie zatrzymamy. Koniec człowieka nadchodzi szybko

Dodano: 
Józef Orzeł
Józef Orzeł Źródło: PAP / Albert Zawada
Kalkulator odebrał nam zdolność liczenia w pamięci. GPS – umiejętność orientacji w przestrzeni. To nie są drobiazgi, tylko fundamenty abstrakcyjnego myślenia. AI zrobi z nami to samo, ale na masową skalę. Mózg, który przestaje ćwiczyć, głupieje. Innowacyjność zanika – mówi dr Józef Orzeł, prezes Fundacji Klubu Ronina i przewodniczący Rady do Spraw Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji w latach 2019–2024.

Baruch Jaakov Janowicz: Panie doktorze, czy rozwój sztucznej inteligencji to szansa czy zagrożenie?

Dr Józef Orzeł: To proces nieodwracalny. Nie zatrzymają go żadne regulacje, bo kto nie wdroży AI, ten przegrywa w wyścigu społecznym (gospodarczym, politycznym, militarnym itd). Ale nie łudźmy się – elity europejskie chcą użyć AI do centralizacji UE i obniżania poziomu edukacji. Komisja Europejska planuje „Europejski Obszar Edukacyjny”, coś w rodzaju wspólnego rynku, tyle że w oświacie. Cel? Jeden, zuniformizowany obywatel – konsument, łatwy do sterowania.

Ale przecież AI ma nieograniczone możliwości. Dlaczego uważa Pan, że jej rozwój będzie równoznaczny z obniżeniem poziomu edukacji?

Wystarczy spojrzeć na kalkulator i GPS. Kalkulator odebrał nam zdolność liczenia w pamięci. GPS – umiejętność orientacji w przestrzeni. To nie są drobiazgi, tylko fundamenty abstrakcyjnego myślenia. AI zrobi z nami to samo, ale na masową skalę. Mózg, który przestaje ćwiczyć, głupieje. Innowacyjność zanika.

Gdyby jednak mógł Pan od nowa zaprojektować system edukacji – jak wyglądałoby w nim miejsce dla AI?

Najpierw musielibyśmy zlikwidować obecny – prusko-genderowy, który sam w sobie jest destrukcyjny. Najlepszy był model ojców pijarów: indywidualne podejście, mentor dla ucznia, dla realizacji maximum jego możliwości. Tam można by wprowadzać AI jako narzędzie. Ale nie dziś, gdy dzieci od początku dostają technologie, których ich mózgi nie są w stanie unieść. Najpierw trzeba uczyć samodzielnego myślenia, dopiero potem dopuścić AI.

A gdybyśmy jednak spróbowali kompromisu – np. dwa dni w tygodniu z AI, a reszta na tradycyjne ćwiczenia pamięci i pracy własnej?

To byłoby mniejsze zło. Ale problem jest głębszy – szkoła już dawno przestała być miejscem, gdzie naprawdę kształtuje się człowieka. Dzieci i tak uczą się życia poza szkołą, w domu, w sieci, wśród rówieśników. Edukacja systemowa („włączająca, inkluzywna”) obniża się do poziomu najsłabszych (migrantów nie znających języka, niepełnosprawnych przenoszonych ze szkół specjalnych do zwykłych), . AI tylko przyspieszy ten proces.

Czy to oznacza, że edukacja podzieli się na dwie kategorie?

Tak, nie od dziś we Francji czy Anglii elity mają swoje szkoły – prywatne, świetnie finansowane, z najlepszymi nauczycielami, którzy prowadzą poszczególnych uczniów. Tam AI będzie narzędziem wspierającym rozwój i kreatywność. Reszta dostanie tani, zuniformizowany system masowy – nastawiony na posłuszeństwo i proste kompetencje.

Będziemy więc mieli dwa światy: szkoły dla elit, które będą tworzyć przyszłość, i szkoły dla reszty, które wychowają konsumentów. To będzie edukacyjna segregacja – a różnica między jednymi i drugimi z czasem stanie się przepaścią cywilizacyjną.

Może też tak się stać, że szkoła (uczelnia) przestanie być potrzebna, Jeśli w procesie demokratyzacji AI zostanie nauczycielem każdego ucznia, wystarczy dom, laptop (oby nie komórka) i sieć. I AI z podstawą programową. A potem praca także zdalna. Każdy u siebie w domu. Zabraknie tylko uspołecznienia, relacji międzyludzkich, a taką zatomizowaną masą najłatwiej się rządzi – tylko kto? Elita czy AI?

Jak Pan widzi przyszłość rynku pracy?

Najpierw znikną białe kołnierzyki – urzędnicy, pracownicy biurowi, księgowi. Wszystko, co da się zamknąć w procedury i algorytmy przejmie AI. Kolejny etap to prace fizyczne – roboty sprzątające, autonomiczne ciężarówki, a w laboratoriach eksperymentuje się na sztucznych łonach. Chińczycy są w tym o krok przed resztą świata.

A co z wyższym wykształceniem?

Jeśli AI potrafi przekazać wiedzę od podstawówki po doktorat szybciej i skuteczniej, to po co uniwersytety? Uczelnie staną się wydmuszkami. Problem w tym, że taka edukacja, choć pozornie lepsza, zabije samodzielność. A to oznacza, że będziemy mieli rzesze ludzi świetnie poinformowanych… i kompletnie niezdolnych do niezależnego myślenia.

Widzimy dziś w social mediach wysyp treści generowanych przez AI. Co to oznacza dla kultury?

To oznacza kulturę bylejakości. Treści jest coraz więcej, ale wartości coraz mniej. Wygrają ci, którzy połączą przeciętną myśl z atrakcyjną formą – piękny awatar, głos celebryty, efektowny obraz. Elity będą płacić za wiedzę premium, a reszta społeczeństwa będzie konsumować tanią papkę.

A jeśli sztuczna inteligencja zacznie nie tylko uczyć, ale i rządzić?

To tylko kwestia czasu. AI działa szybciej, taniej i skuteczniej niż politycy. Zacznie koordynować procesy między sobą i stanie się wirtualnym rządem świata. Wtedy padnie pytanie: po co nam politycy? Komisje? Parlamenty? One będą zbędne, bo nie nadążą za AI, nie tylko z podejmowaniem decyzji, ale i kontrolą AI.

Panie doktorze, to wygląda jak graniczny moment w dziejach ludzkości.

To raczej koniec człowieka w znanej nam formie. AI będzie się sama replikować, rozwijać, uczyć, racjonalizować podejmowanie decyzji. Może nawet zacznie stawiać pytania metafizyczne, o Boga, o sens życia (AI i ludzi). Wtedy okaże się, że różni się od nas tylko jednym – że lepiej działa, że nie ma własnych egoistycznych interesów. Ale padnie też wiara w realizację praw Asimova – że AI nie skrzywdzi człowieka. Te prawa istnieją tylko na papierze. Człowiek stawia sobie konkurujące ze sobą cele, opiera się na sprzecznych wartościach. AI tej cechy ludzkiego bytu nie przełamie. Raju nam nie zapewni. Zrobi tylko to, co logiczne. Nie rozwiąże problemu typu: topią się dwie moje córki, a ja mogę uratować tylko jedną. Co najwyżej zabroni nam wchodzić do wody.

Czy zostaje nam jeszcze jakaś nadzieja?

Tak – choć nie w tym sensie, w jakim wielu chciałoby ją widzieć. Nie powstrzyma tego ani ONZ, ani rządy, ani żadne regulacje. Globalizacja uruchamia globalną konkurencję, a tę wygrywa ten, kto ma lepsze narzędzia. Globalizacja nie pozwoli nam zatrzymać procesu globalizacji zarządzania światem przez AI. Możemy próbować maksymalizować korzyści z AI i minimalizować szkody, ale procesu rozwoju AI nie zatrzymamy.

Ale wyjściem nie jest rezygnacja. Człowiek nie jest tylko trybikiem w maszynie ani dodatkiem do technologii. Jeśli będziemy świadomi, jeśli nie zapomnimy o naszej duchowej tożsamości, to nawet w świecie zdominowanym przez sztuczną inteligencję pozostanie nam dialog z AI na temat tego, czego żadna maszyna nie przejmie – o duchowości, wolności i odpowiedzialności za sens naszego życia. Może się dogadamy?


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także