Rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oświadczyła, że "Rosja nie będzie w żadnej formie poruszać kwestii rozmieszczenia wojsk zagranicznych na Ukrainie".
Rosja stawia sprawę jasno: Koalicja chętnych to eskalacja konfliktu
Zdaniem Zacharowej inicjatywa tzw. "koalicji chętnych", którą wspierają m.in. Francja i Wielka Brytania, niesie za sobą ryzyko eskalacji konfliktu, a nie jego zakończenia. "Europejskie gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy staną się gwarancjami zagrożenia dla całego kontynentu", ostrzegła Zacharowa.
Na razie gotowość wysłania wojsk zadeklarowały jedynie Londyn i Paryż, jednak kilka innych państw – w tym Szwecja, Dania, Turcja czy Kanada – nie wyklucza udziału w takiej misji. Z punktu widzenia Rosji taki scenariusz oznaczałby bezpośrednie zagrożenie strategiczne.
Ukraina: Potrzebujemy prawdziwych gwarancji
Tymczasem prezydent Wołodymyr Zełenski jasno stawia sprawę – jego kraj nie zaakceptuje połowicznych rozwiązań. "Szczerze mówiąc, Ukraina jest zdeterminowana, aby uzyskać wiarygodne gwarancje bezpieczeństwa, takie jak systemy Patriot, którymi dysponuje Korea Południowa" – podkreślił w rozmowie z francuskim "Le Point". Prezydent Ukrainy przyznał także, że inspiracją może być scenariusz południowokoreański – brak formalnego traktatu pokojowego, ale rozwój gospodarczy i bezpieczeństwo oparte na obecności silnych sojuszników.
Zełenski nie ukrywa także, że dużą nadzieję pokłada w "koalicji chętnych". – Dziś wygląda to na razie teoretycznie. Ale w każdą z tych inicjatyw na początku nikt nie wierzył. Naprawdę wierzę w koalicję chętnych. (…) Rezultatem będą gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy – powiedział w Paryżu podczas wspólnego wystąpienia z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
Czytaj też:
Polacy mówią stanowcze "nie" Ukrainie w NATOCzytaj też:
Zełenski: "Koalicja chętnych” na razie wygląda teoretycznie
