Musiał: Prawda jest ważna

Musiał: Prawda jest ważna

Dodano: 
Maciej Musiał, aktor
Maciej Musiał, aktor Źródło: PAP / Archiwum Leszczyński
Maciej Musiał Nie lubię udzielać wywiadów. Po pierwsze dlatego, że nie uważam, iż mam coś ciekawego do powiedzenia. Po drugie – boję się ich. Boję się, czy sobie poradzę i czy to, co powiem, nie zostanie potem wyciągnięte z kontekstu, a także, czy po prostu nie powiem jakiejś głupoty. Dlatego rzadko to robię. Ostatnio udzieliłem wywiadu w Kanale Zero, Krzysztofowi Stanowskiemu.

Jestem zadowolony z tego, że to zrobiłem, bo coraz rzadziej dziennikarze słuchają, a zamiast tego przesłuchują.

Natomiast w trakcie rozmowy powiedziałem jedną rzecz, która była niezgodna z prawdą. Rzecz, która bardzo mi uwiera, bo w pewnym sensie stanowi odebranie – w moim odczuciu – czyichś zasług i przypisanie ich sobie.

Jednym z tematów rozmowy był mój dziadek – Marian Markiewicz ps. "Maryl". Opowiadając o procesie starań o uniewinnienie go, pojawił się wątek zburzenia pomnika żołnierzy radzieckich w mieście, w którym mieszkał.

I tu przechodzimy do meritum tego tekstu. W trakcie rozmowy powiedziałem, że uruchomiłem proces jego niszczenia. Jest to nieprawda. Proces ten uruchomiła i przez lata zabiegała o jego zniszczenie konkretna osoba związana z tym regionem. Uważam, że to szalenie istotne, aby to powiedzieć i doprecyzować, ponieważ była to osoba, która włożyła ogrom pracy, serca, ponosiła i do dziś ponosi konsekwencje swoich działań. W związku z tym, bardzo chciałbym postawić ją w centrum tej historii. Pani Elżbieta Słodkowska, lokalna działaczka społeczna z województwa opolskiego, która w zasadzie już w 2017 roku rozpoczęła starania o usunięcie tego pomnika. W 2019 roku składała wniosek do burmistrza, szukała środków na jego zniszczenie, wielokrotnie inicjowała dyskusje na ten temat na radzie miasta, aż wreszcie w 2022 roku złożyła oficjalny wniosek o jego usunięcie w IPN, co zakończyło się jego zniszczeniem.

W tej historii powinienem zdecydowanie wspomnieć ją, a jeśli nie, to nie mówić, że to ja uruchomiłem ten proces.

Skoro mam tę możliwość to chciałbym również uściślić dwie kwestie. W wywiadzie powiedziałem, że wyburzenie odbyło się dwa tygodnie po śmierci mojego dziadka. Podczas, gdy było to dwa dni po. Pomyliłem również liczbę zabitych Polskich żołnierzy w Bitwie pod Surkontami. Było ich – nie jak powiedziałem kilkuset – a 37. Powyżej stu zginęło żołnierzy radzieckich.

Historię łatwo zmienić, szczególnie w przestrzeni rozmów o dużym zasięgu, a niebędących w istocie rozmowami historycznymi. Jednak dotykając takich tematów – prawda historyczna i prawda w ogóle jest bardzo ważna.

Pani Elżbieta wykonała ogrom pracy społecznej na przestrzeni lat. W tym czasie za swoje działania spotykało ją wiele przykrości. Z tego, co mi mówiła, to spotyka ją to zresztą do dziś. Wierzę, że należy się jej szacunek i nazwanie jej osobą, która zainicjowała i przeprowadziła proces wyburzenia pomnika.

Pani Elu, dziękuję za pracę, którą Pani w to włożyła. Żałuję, że dziadkowi nie było dane tego zobaczyć, ale wierzę, że i on jest wdzięczny Pani oraz wszystkim, którzy uczestniczyli w procesach wyburzeniowych radzieckich pomników w całej Polsce.


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także