Podpisanie porozumienia opóźnia się po tym, jak w piątek w trakcie rozmów w Gabinecie Owalnym w Białym Domu doszło do sprzeczki między Wołodymyrem Zełenskim a Donaldem Trumpem i J.D. Vance'em. Po spotkaniu amerykański przywódca napisał na swojej platformie społecznościowej Truth Social, że prezydent Ukrainy "nie jest gotowy na pokój" i że "nie uszanował" Stanów Zjednoczonych. Podkreślił, że Zełenski "może wrócić, kiedy będzie gotowy na pokój".
Wołodymyr Zełenski opublikował we wtorek w sieci obszerny wpis, w którym zadeklarował, że Ukraina jest gotowa "jak najszybciej" usiąść do stołu negocjacyjnego. "Jeśli chodzi o umowę o surowcach mineralnych i bezpieczeństwie, Ukraina jest gotowa podpisać ją w każdej chwili i w dowolnej, dogodnej formie. Uważamy, że umowa ta stanowi krok w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa i niezawodnych gwarancji bezpieczeństwa. Szczerze mamy nadzieję, że będzie ona skuteczna" – napisał ukraiński przywódca.
Agencja Reutera, powołując się na "źródła zaznajomione ze sprawą", podała, że USA i Ukraina przygotowują się do podpisania umowy w sprawie wydobycia minerałów. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zamierza ogłosić zawarcie porozumienia podczas swojego przemówienia przed Kongresem.
Lisicki i Cejrowski komentują
W najnowszym odcinku programu "Antysystem" Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski rozmawiają m.in. na temat awantury w Białym Domu. – Zacznijmy od tego, co wydarzyło się w Waszyngtonie, czyli od wielkiej awantury Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim. Mija już trochę czasu od tego, co się wydarzyło i przeczytałem całą masę analiz, opinii i komentarzy w tej sprawie, ale do końca nie mam jasności. Jest teoria mówiąca, że Zełenski chciał sprowokować Donalda Trumpa. Druga teoria mówi o tym, że to się wydarzyło bez żadnego przygotowania i samo się nakręciło. Są tacy, którzy mówią, że to element przełomowy, ale i tacy, którzy mówią, że to nie ma wielkiego znaczenia. A jak pan na to patrzy? Jakie były przyczyny i jakie były skutki? – zapytał Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy".
– Problem w tym, że w Polsce mamy głównie skrócone filmy z tego, co się wydarzyło. Amerykanie zaprosili Zełenskiego na rozmowy pokojowe i podpisanie układu między Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi dot. tego, w jakim zakresie Ameryka będzie uczestniczyła w tych rozmowach. USA chciały spłaty inwestycji, która poczyniły. W ocenie Stanów Zjednoczonych wojna jest nie do wygrania i można się z tym nie zgadzać, ale w rozmowach słyszymy też, co sądzi druga strona – wyjaśniał Cejrowski.
– Ameryka uważa, że należą jej się spłaty, bo dawali pieniądze na wojnę, której wygrać się nie da. Wojna się kręci, jest obciążeniem dla całego świata i zagrożeniem III wojny światowej. USA chcą zaangażować się w proces pokojowy, ale za coś. Zełenski przyjeżdża do Waszyngtonu mając tę wiedzę i gada o czymś zupełnie innym. Jak przyjechaliśmy na rozmowy pokojowe, to omijamy pewne tematy, bo pokój jest najważniejszy – dodawał Cejrowski.
– To by sugerowało, że ta moja pierwsza koncepcja, że Zełenski przyjechał wywołać awanturę, staje się prawdopodobna. Zełenski musiał zdawać sobie sprawę, że przyjeżdża do Waszyngtonu w ramach rozmów pokojowych, a także, że warunkiem wstępnym jakiegokolwiek dot. wydobycia minerałów musiała być wcześniejsza wola dot. rozmów pokojowych. Przyjechał Waszyngtonu, jakby pominął tę kwestię – wskazywał Paweł Lisicki.
