Pieskow skomentował w ten sposób wypowiedź sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, który stwierdził, że rosyjska inwazja na Ukrainę to najniebezpieczniejszy moment dla Europy od II wojny światowej. Dodał, że "to, co dzieje się na Ukrainie, jest straszne, ale byłoby znacznie gorzej, gdyby doszło do wojny między Rosją a NATO".
Według Pieskowa "sytuacja warzyła się od kilkudziesięciu lat". – W dużej mierze została sprowokowana agresywną polityką Sojuszu Północnoatlantyckiego wobec naszego kraju, który kilkakrotnie zbliżał swoją infrastrukturę do granic Rosji. Stwarzało to dla nas dodatkowe zagrożenia i wymagało rosyjskich środków zaradczych – przekonywał.
Tłumaczył, że Moskwa nie zgadza się z wizją wydarzeń na Ukrainie przedstawioną przez Stoltenberga. Zdaniem Pieskowa "to zamach stanu na Ukrainie w 2014 roku, zorganizowany przez państwa członkowskie NATO, jest realnym zagrożeniem dla porządku światowego".
Majdan na Ukrainie. Według Kremla to "zamach stanu"
– Prawdziwe zagrożenie dla ładu światowego i sytuacji na świecie i na naszym kontynencie, czyli w Europie, z pewnością ma związek z zamachem stanu, który miał miejsce na Ukrainie w 2014 roku i który został z trudem zaaranżowany przez państwa NATO wbrew gwarancji ministrów spraw zagranicznych wielu krajów – powiedział rzecznik Kremla. – Dlatego nie zgadzamy się z punktem widzenia pana Stoltenberga – dodał.
"Zamachem stanu" Pieskow nazywa wydarzenia, do których doszło na kijowskim Majdanie. Protesty wybuchły po tym, jak ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukraina-Unia Europejska. Kilka miesięcy później Rosja anektowała Krym i doprowadziła do wybuchu konfliktu w Donbasie.
Ani z Kremla, ani z Kijowa nie płyną sygnały świadczące o tym, żeby rosyjska inwazja na Ukrainę miała się szybko zakończyć. Nie spodziewają się tego również wojskowi analitycy.
Czytaj też:
Mija pięć miesięcy wojny na Ukrainie. Oświadczenie ZełenskiegoCzytaj też:
Pieskow: Ukraina nazywa Rosję "agresorem", ale pieniądze nadal od nas bierze