Rosja nie nazywa swoich działań wobec Ukrainy wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju. Za informowanie o sytuacji na froncie wbrew woli Kremla (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił gotowość Rosji do podjęcia rozmów pokojowych z Ukrainą po spełnieniu jej warunków. Jak zapewnił, warunki Moskwy pozostają niezmienne. Jeszcze Dwa miesiące temu rzecznik Kremla przekazał, że wojna zakończy się, gdy Ukraina złoży broń i ogłosi swoją kapitulację.
Ponadto, rzecznik Kremla ocenił, że "operacja specjalna" przebiega "zgodnie z planem".
Kijów odpowiada
Na słowa Pieskowa już zareagowała strona ukraińska. Sprawę skomentował szef kancelarii prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
– Przypominam jeszcze raz. Negocjacje są możliwe, ale tylko na warunkach Ukrainy: po oddaniu terytoriów i likwidacji kryminalnych enklaw. Oczywiście "gniazdo Putina" nie jest gotowe do zrozumienia nowej rzeczywistości i nadal uzupełnia listy "200" swoimi rekrutami....– stwierdził.
Putin wywołał największą wojnę w Europie od 1945 r.
Atakując Ukrainę, Putin wywołał największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej i ściągnął na Rosję sankcje ze strony USA, UE i innych krajów zachodnich.
Moskwa nie nazywa swoich działań przeciwko Ukrainie wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi w Rosji nawet do 15 lat więzienia.
Według rządowego Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej (VTSIOM), "specjalną operację wojskową" na Ukrainie popiera 75 proc. Rosjan.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Rosjanie stracili prawie 50 tys. żołnierzy?Czytaj też:
Rzecznik Kremla zapowiada zemstę Rosji na UE