Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Iranu Nasser Kanani potępił uderzenie USA w proirańskie cele w Syrii i Iraku.
Teheran potępia Amerykanów
W piątek siły amerykańskie przeprowadziły naloty w Iraku i Syrii na siły irańskiej Gwardii Rewolucyjnej i wspierane przez nią bojówki. Jak podało w komunikacie Centralne Dowództwo wojskowe "siły zbrojne USA uderzyły w ponad 85 celów, przy użyciu wielu samolotów, w tym bombowców dalekiego zasięgu przylatujących ze Stanów Zjednoczonych".
Kanani oznajmił, że operacja jest "kolejnym strategicznym błędem Amerykanów", a jej rezultatem będzie eskalacja napięć na Bliskim Wschodzie. Rzecznik irańskiego MSZ powiedział, że USA dopuściły się "pogwałcenie suwerenności i integralności terytorialnej Iraku i Syrii" a także naruszenia prawa międzynarodowego, w tym Karty Narodów Zjednoczonych.
"Amerykańskie ataki na Irak, Syrię i Jemen mają za zadanie zaspokojenie celów reżimu syjonistycznego" – ocenił Irańczyk.
Waszyngton: Ataki o charakterze odwetowym
Wcześniej rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby w trakcie konferencji prasowej przekazał, że trzy z obiektów były zlokalizowane w Iraku, a cztery w Syrii.
– Te cele były uważnie wyselekcjonowane, by uniknąć ofiar cywilnych, i oparte na jasnych i niezaprzeczalnych dowodach, że były związane z atakami na amerykańskich żołnierzy w regionie – przekazał. Chodzi o atak na amerykańską bazę w Jordanii, w którym zginęło trzech żołnierzy.
Kirby podkreślił, Waszyngton z wyprzedzeniem poinformował władze Iraku o planowanych uderzeniach. Zapewnił, że USA nie zamierza prowadzić wojny z Iranem, a celem operacji było "zatrzymanie ataków" i pozbawienie irańskich Strażników Rewolucji zdolności do uderzania w przyszłości.
"Niech wszyscy, którzy chcą zadać nam krzywdę, wiedzą to: jeśli skrzywdzisz Amerykanina, odpowiemy" – napisał w oświadczeniu prezydent USA prezydent Joe Biden.
Napięcie stosunki Iranu z USA
Stosunki Iranu z Izraelem (którego Teheran nie uznaje) i USA od lat są w złym stanie. Konflikt na Bliskim Wschodzie po ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael 7 października i rozpoczętych w jego następstwie bombardowań, a następnie inwazji Izraela na Strefę Gazy, dodatkowo je pogorszył.
Prezydent Iranu Ebrahim Raisi oświadczył w listopadzie, że Izrael "przekroczył czerwone linie", co może "zmusić wszystkich do podjęcia działań". Dodał, że "Stany Zjednoczone wysłały wiadomości do Osi Oporu, ale otrzymały wyraźną odpowiedź na polu bitwy". Raisi nawiązał w ten sposób do ataków na siły amerykańskie w Syrii oraz Iraku. Wcześniej jeden z dowódców irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Ali Fadavi zagroził, że jeśli padnie taki rozkaz, Iran wystrzeli rakiety na izraelską Hajfę.
Czytaj też:
Iran: Przeprowadziliśmy atak na placówkę Mossadu w IrakuCzytaj też:
"Bez reguł ani ograniczeń". Przywódca Hezbollahu grozi Izraelowi