"Nie zaproszę byłej ambasador Nikki Haley ani byłego sekretarza stanu Mike'a Pompeo do dołączenia do administracji (…), która jest obecnie w trakcie formowania" – napisał Donald Trump w mediach społecznościowych. "Bardzo doceniam wcześniejszą współpracę z nimi i chciałbym im podziękować za służbę dla naszego kraju" – dodał.
Haley i Pompeo niezaproszeni do nowej administracji
Haley, była gubernator Karoliny Południowej, która za pierwszych rządów Trumpa pełniła funkcję ambasador USA przy ONZ, poparła Trumpa w wyborach prezydenckich, mimo że wcześniej ostro go krytykowała, gdy sama startowała przeciwko niemu w prawyborach partyjnych – zwraca uwagę agencja Reuters.
"Byłam dumna, że mogłam współpracować z prezydentem Trumpem, broniąc Ameryki w ONZ. Życzę mu i wszystkim, którzy służą, wielkiego sukcesu w dążeniu do silniejszej, bezpieczniejszej Ameryki w ciągu najbliższych czterech lat" – napisała Haley na portalu X.
Mike Pompeo, w pierwszej administracji Trumpa sekretarz stanu i szef CIA, był wymieniany w niektórych doniesieniach medialnych jako potencjalny kandydat na stanowisko sekretarza obrony. Wcześniej postrzegano jako potencjalnego kandydata republikanów na prezydenta, zanim w kwietniu 2023 r. ogłosił, że nie będzie kandydował.
Najstarszy syn Trumpa, Donald Junior, powiedział, że do administracji przyszłego prezydenta USA zamierza wybrać lojalistów, którzy "nie sądzą, że wiedzą więcej" niż jego ojciec.
Wszystkie stany wahające się poparły Trumpa
Donald Trump, który w środę rano zdobył 270 głosów elektorskich niezbędnych do wygrania wyborów i powrotu do Białego Domu, ma teraz 312 głosów, a Harris 226.
Według wstępnych wyników wyborów przeliczonych przez Edison Research kandydat republikanów wygrał wybory także w Arizonie, co oznacza, że poparły go wszystkie stany wahające się.
Po zatwierdzeniu przez Kongres USA głosowania w Kolegium Elektorów 6 stycznia, Trump i jego wiceprezydent, senator J.D. Vance, mają objąć urząd 20 stycznia.
Czytaj też:
Tusk o spotkaniu Dudy z Trumpem: Będę trzymał kciuki. Możemy to wspólnie wykorzystaćCzytaj też:
Prezydent wybiera się do USA. Wiceszef MSZ: Może dobrze, że tam leci