Zbigniew S. nie pozwala o sobie zapomnieć, choć zdaje się, że jego sława enfant terrible polskiej sfery publicznej zaczyna się kończyć. Zatrzymanie w Holandii, gdzie ukrył się przed oskarżeniami o oszustwa podczas prowadzenia działalności charytatywnej, może zakończyć się wieloletnią odsiadką. Wydaje się, że tym razem nie uda mu się już od niej wymigać. Mimo wszystko ostatnia akcja, w której telefonicznie udało mu się namówić Lecha Wałęsę, by ten wsparł jego wniosek o azyl polityczny w Norwegii, jest w pewnym sensie godna podziwu. Oczywiście jest to podziw, jaki należy się zręcznemu przestępcy, i nic więcej.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
