Jak podaje agencja Reutera, Zełenski poprosił kanclerza RFN Olafa Scholza o pełne poparcie dla władz w Kijowie. Jednocześnie oskarżył Niemcy o zbytnie zaniepokojenie reperkusjami, jakie mogłoby to mieć dla stosunków Berlina z Moskwą.
Reuters zwraca uwagę, że słowa Zełenskiego, przedstawione w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ZDF, wynikają ze spekulacji, że Scholz, po raz pierwszy od początku wojny, może w tym tygodniu odbyć podróż do Kijowa.
– Potrzebujemy od kanclerza Scholza pewności, że Niemcy wspierają Ukrainę. On i jego rząd muszą zdecydować. Nie może być kompromisu między Ukrainą a stosunkami z Rosją – oświadczył Zełenski.
Scholz i Macron polecą do Kijowa? Sprzeczne doniesienia
Magazyn internetowy "Focus", powołując się na włoską gazetę "La Stampa", poinformował, że trzej europejscy przywódcy, w tym prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Mario Draghi, udają się w czwartek do stolicy Ukrainy. Pałac Elizejski zdementował te doniesienia, a Berlin nie zabrał głosu.
Ukraina i jej zachodni sojusznicy krytykują zwłaszcza Niemcy i Francję za ociąganie się w pomocy Kijowowi. Oskarżają też oba państwa o powolne dostarczanie broni lub przedkładanie własnego dobrobytu nad wolność i bezpieczeństwo Ukrainy.
Scholz, podobnie jak pozostali dwaj przywódcy, odrzuca te zarzuty, ale wśród koalicjantów niemieckiego rządu narasta frustracja z powodu podejścia kanclerza do ukraińskiego problemu. Mówi się o wewnętrznym rozłamie, który może podważyć jedność Zachodu wobec Rosji.
W poniedziałek Scholz przekonywał w rozmowie z dziennikarzami, że Niemcy wysyłają na Ukrainę jedne z najbardziej zaawansowanych mobilnych systemów artyleryjskich na świecie. Jak dodał, zajęło to trochę czasu, ponieważ niemieccy instruktorzy najpierw musieli przeszkolić ukraińskich żołnierzy.
Czytaj też:
Scholz: Nikt nie dostarcza Ukrainie tyle broni, co NiemcyCzytaj też:
Przez 100 dni wojny Niemcy nie dostarczyły Ukrainie ani jednego ciężkiego sprzętu