"Trzeba być idiotą". Czarzastemu puściły nerwy na wizji

"Trzeba być idiotą". Czarzastemu puściły nerwy na wizji

Dodano: 
Wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty
Wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
– Wszyscy wiedzieliśmy, że będzie problem z ukraińskim zbożem – podkreśla Włodzimierz Czarzasty.

W ostatnią środę przedstawiciele organizacji rolniczych podpisali z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi porozumienie w sprawie ukraińskiego zboża.

W ramach tzw. okrągłego stołu, czyli inicjatywy wicepremiera Henryka Kowalczyka, przedstawiciele resortu oraz protestujących rolników negocjowali sposoby zakończenia rynkowego kryzysu, wywołanego napływem ukraińskiego zboża do Polski.

Czarzasty: Naprawdę trzeba być idiotą

Kryzys związany z napływem ukraińskiego zboża był głównym tematem dzisiejszego programu Bogdana Rymanowskiego.

– Wszyscy wiedzieliśmy, że będzie problem z ukraińskim zbożem. Wiedzieliśmy, że trzeba zabezpieczyć transporty. Na Boga, naprawdę trzeba być idiotą, żeby nie wiedzieć, że transporty trzeba zabezpieczyć. Będą ludzie źli i cwani, którzy będą chcieli na tym korzystać – stwierdził Włodzimierz Czarzasty w Polsat News.

Lider Lewicy dodał, że gdy zboże dopływało do portów, było już dawno wiadomo, że znajduje się tam również węgiel, który "trzeba przesunąć lub przenieść".

– Wiadomo, że trzeba będzie to zboże załadować na statki. Nawet Kowalski, wiceminister, który się nie nadaje, gdyby dało mu się takie zadanie to pewnie nawet on by to wymyślił – mówił.

Schetyna: Ministerstwo traktowane jak śmietnik

Również obecny w studio Grzegorz Schetyna nie szczędził słów krytyki pod adresem rządzących. – Mieli wszystkie instrumenty i wiedząc, że przyjdzie bardzo poważny kryzys jeśli chodzi o to zboże. Nic nie zrobili od kwietnia zeszłego roku, kiedy pierwsze sygnał się pojawiły do premiera, prezydenta, że będzie okropny kłopot z ukraińskich zbożem – mówił.

– W listopadzie, kiedy katastrofa już wisiała na włosku, mając komisarza w Komisji Europejskiej, który zajmuje się rolnictwem, nie zrobiono nic. Dlaczego? Bo to ministerstwo jest traktowane jako poligon, śmietnik, gdzie się wyrzuca rzeczy, które nikomu nie są niepotrzebne, ale są niezbędne do utrzymania koalicji – kontynuował.

Dopłaty dla rolników

Rzecznik rządu Piotr Müller odpierał te zarzuty, zapewniając, że rząd nie siedzi z założonymi rękoma. – To co my zrobiliśmy kilka tygodni temu, czyli przyjęcie uchwały rady ministrów w zakresie dopłat do rolników, którzy potrzebują dodatkowego wsparcia finansowego to jest działanie – mówił.

Polityk podkreślał, że w zakresie pomocy publicznej dla rolników potrzebna jest zgoda Komisji Europejskie.

Czytaj też:
"Plan jest taki". Wicepremier o ustaleniach rolniczego "okrągłego stołu"
Czytaj też:
Polityczne plany Ardanowskiego. "Nie mogę siedzieć i milczeć"

Źródło: Polsat News
Czytaj także