Damian Cygan: Jakie mogą być dla PiS polityczne koszty zamieszania z importem ukraińskiego zboża w perspektywie nadchodzących wyborów?
Andrzej Anusz: To jest bardzo poważna sprawa, bo poparcie wsi i rolników dla obozu rządzącego to fundament wyników wyborczych. Zatem gdyby w tej grupie doszło do dużego tąpnięcia, to by oznaczało zagrożenie dla dobrego wyniku wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
Stąd taka szybka reakcja w postaci dymisja ministra Kowalczyka z jednej strony i wczorajsze, bardzo ciekawe oświadczenie po rozmowach premiera Morawieckiego z prezydentem Zełenskim, że zostało wypracowane wspólne stanowisko, które zmieni sytuację wokół ukraińskiego zboża. Pytanie, co to będzie. Potrzebne jest konkretne rozwiązanie, które uspokoi rolników.
Jak pan ocenia zaangażowanie obozu władzy w obronę Jana Pawła II? Czy PiS na tym zyska?
To było naturalne, dlatego że w kwestii wartości, aksjologii Zjednoczona Prawica bezpośrednio odwołuje się do Jana Pawła II. Zatem trudno mi sobie wyobrazić, żeby w takiej sytuacji, która miała miejsce w mediach, ZP nie reagowała i nie broniła dorobku Karola Wojtyły. W kategoriach politycznych obóz rządzący zyska na tym kilka punktów procentowych, także kiedy pojawią się pierwsze efekty wizyty prezydenta Zełenskiego w Warszawie.
Część komentatorów i polityków jest rozczarowana tym, że prezydent Zełenski podczas pobytu w Polsce nie przeprosił za Wołyń. Czy w tym momencie to rzeczywiście najważniejsza sprawa?
Oczywiście że nie, natomiast wiemy, że w kuluarach, w bezpośrednich rozmowach ta kwestia była poruszana. Moim zdaniem momentem istotnego przełamania w relacjach polsko-ukraińskich będzie 80. rocznica rzezi wołyńskiej. Sądzę, że jest przygotowywane wspólne wystąpienie i pewien scenariusz, który w lipcu tego roku będzie miał miejsce.
Czy aresztowanie i zarzuty dla Donalda Trupa nie okażą się niedźwiedzią przysługą? Jego szanse w walce o nominację kandydata na prezydenta z ramienia Republikanów rosną.
Myślę, że z punktu widzenia prezydenta Bidena, który prawdopodobnie będzie ubiegał się o reelekcję, to Trump jako kandydat Republikanów jest dla niego dobrym przeciwnikiem. W tym starciu Biden będzie faworytem. Chyba że Republikanie znajdą innego kandydata, choć obecnie trudno sobie to wyobrazić.
To jest trochę taka dyskusja jak między Donaldem Tuskiem a Rafałem Trzaskowski, że jeden ma determinację, a drugi potencjał. Zatem cała ta historia z zarzutami dla Trumpa może mu dać lepszą pozycję w prawyborach republikańskich, ale paradoksalnie jego kandydatura może ułatwić Demokratom zwycięstwo w ostatecznej rozgrywce.
Pojawiły się plotki, że Rafał Trzaskowski może zastąpić Donalda Tuska jako kandydata na urząd premiera po wyborach. Widzi pan w tym cień prawdopodobieństwa?
Taki manewr się nie uda, bo to już raz było, kiedy Trzaskowski zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską w kampanii prezydenckiej. Wybory parlamentarne mają inną logikę i są bardziej związane ze strukturą partii, układaniem list. W tej chwili trudno mi sobie wyobrazić, żeby Tusk zrezygnował.
Platforma Obywatelska raczej będzie szła w kierunku wciągnięcia Trzaskowskiego w kampanię, bo na razie to Tusk jeździ na spotkania i prowadzi tę kampanię tak, jakby chodziło o wybory prezydenckie, a nie parlamentarne. Uważam, że PO będzie chciała zmienić ten model, natomiast całkowite schowanie Tuska i postawienie w jego miejsce Trzaskowskiego jest bardzo mało prawdopodobne.
Czytaj też:
Sondaż: Trzaskowski czy Tusk? Kto byłby lepszym premierem?