List napisany przez szefa wagnerowców został opublikowany w piątek rano przez jego służbę prasową.
"Biorąc pod uwagę trudną sytuację operacyjną, a także Wasze wieloletnie doświadczenie w działaniach bojowych, proszę o przybycie na terytorium Bachmutu, które znajduje się pod kontrolą jednostek paramilitarnych Federacji Rosyjskiej i niezależną ocenę obecnej sytuację" – napisał Prigożyn do Szojgu.
W liście czytamy również, że najemnicy kontrolują obecnie ponad 95 proc. Bachmutu i kontynuują ofensywę, jednak na flankach, na których operują regularne jednostki armii rosyjskiej, "wróg przeprowadził szereg udanych kontrataków".
Dzień wcześniej Prigożyn oświadczył, że pod Bachmutem jednostki regularnej armii Federacji Rosyjskiej tracą pozycje bez walki.
Grupa Wagnera wycofa się z Bachmutu?
Szef Grupy Wagnera od kilku dni pozostaje w publicznym konflikcie z rosyjskim Ministerstwem Obrony.
Na początku maja opublikował wideo, w którym wykrzykiwał przekleństwa pod adresem kierownictwa rosyjskiego MON, żądając dostarczenia amunicji wagnerowcom, a następnie zagroził, że jego ludzie opuszczą Bachmut.
9 maja, kiedy w Moskwie świętowano Dzień Zwycięstwa, Prigożyn poinformował, że jedna z brygad rosyjskich uciekła ze strategicznego przyczółka w mieście.
Tego samego dnia w jednym ze swoich apeli wspomniał o pewnym "szczęśliwym dziadku", od którego zależy przyszłość Rosji – i który "myśli, że ma się dobrze", a może okazać się "kompletnym dupkiem". Zostało to odebrane jako aluzja do Władimira Putina.
Prigożyn wydał na siebie wyrok? Przecieki z Kremla
Według ustaleń rosyjskiego serwisu opozycyjnego Meduza ostra retoryka Prigożyna zaczęła poważnie niepokoić Kreml, który poinstruował państwowe media, żeby nazywały szefa wagnerowców "zdrajcą Rosji", jeśli nie przestanie krytykować kierownictwa politycznego i wojskowego w Moskwie. Niewykluczona jest także jego fizyczna eliminacja.
61-letni Prigożyn jest najpotężniejszym z grupy sojuszników Putina, którzy obecnie kontrolują prywatne armie rekrutujące najwyższych oficerów wojskowych, byłych szpiegów i skazańców. Stany Zjednoczone uznają Prigożyna za oligarchę i nałożyły na niego sankcje za próby ingerowania w wybory w USA i szerzenie rosyjskiej dezinformacji na całym świecie.
Prigożyn, który przed rozpoczęciem działalności gospodarczej w latach 90. odsiedział dziewięć lat w więzieniu w czasach sowieckich za rabunek i inne przestępstwa, przyznał się do ingerowania w amerykańskie wybory, a także do swojej roli w założeniu prywatnej firmy wojskowej Wagner, działającej nie tylko na Ukrainie, ale również w Afryce i Syrii.
Czytaj też:
Kadyrow chce zastąpić Grupę Wagnera w Bachmucie. Prigożyn odpowiada