15 października odbędą się wybory parlamentarne. Wtedy wybierzemy 460 posłów i 100 senatorów. Na niecałe dwa miesiące przed głosowaniem, nic nie jest pewne. Najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym jeden z dwóch obozów – PiS lub KO – potrzebuje do rządzenia koalicjanta/koalicjantów. Sondaże pokazują, że samodzielne rządy partii Jarosława Kaczyńskiego lub Donalda Tuska raczej nie będą miały miejsca.
Tusk premierem? To nie takie pewne
W tym kontekście pojawia się pytanie, kto stałby na czele rządu utworzonego przez obecną opozycję. Zdaniem byłego prezydenta, Bronisława Komorowskiego, koalicyjne negocjacje, mogą wymagać zupełnie innych scenariuszy. Znamy się z Tuskiem od wielu lat, to człowiek szalenie elastyczny. Jeśli uzna, że jego osoba jest kłopotem, to będzie szukał innej kandydatury – mówi Komorowski w rozmowie z "Super Expressem". Były prezydent nie ma jednak na myśli pozostałych liderów opozycji. – Raczej ktoś spoza tego grona, mądry prawnik, albo znakomity ekonomista – wskazuje.
Także Anna Maria Żukowska z Lewicy nie uważa, że wspólne rządy PO, PSL, 2050 i Lewicy, muszą oznaczać powrót Tuska na fotel premiera. – O tym będą decydowały ugrupowania, które zasiądą do stołu negocjacyjnego. Nie wiem, czy na przykład Trzecia Droga nie postawi jakiegoś innego warunku – dywaguje parlamentarzystka. Już wcześniej przedstawiciele Razem wskazywali, że w rozmowach o nowym rządzie nie zgodzą się na Donalda Tuska w fotelu premiera.
Z kolei jeden z polityków PO, pragnący zachować anonimowość mówi "SE", że Donald Tusk za bardzo się zaangażował, żeby lekką ręką oddać komuś władzę. – To byłaby ostateczność. Jednak Donald mógłby się na to zdecydować, jeżeli tylko tak, mógłby stworzyć rząd i pokonać tym samym Jarosława Kaczyńskiego – twierdzi rozmówca tabloidu.
Czytaj też:
Morawiecki o Kołodziejczaku: Zawsze sympatyzował z RosjąCzytaj też:
Bielan rezygnuje ze startu do Sejmu. "Rozmawiałem z Kaczyńskim"