Winni Kaczyński i Morawiecki. Warzecha ostro rozlicza PiS
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Winni Kaczyński i Morawiecki. Warzecha ostro rozlicza PiS

Dodano: 
Premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński
Premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński Źródło: Wikimedia Commons
PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele i w obecnej postaci nie ma już racji bytu. To ugrupowanie, które "bezprawnie" okupuje miejsce na prawicy

Jeśli ktoś miał nadzieję, że po wstrząsie, którym była utrata władzy, w PiS, a zwłaszcza u najważniejszej w tej partii osoby, nastąpi głębsza refleksja – to powinien się tego złudzenia wyzbyć. Ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, w szczególności obszerny wywiad dla tygodnika "Sieci", pokazują, że z tej mąki chleba nie będzie. Wielu komentatorów bliskich PiS zapewne przeczuwa, jaka jest sytuacja, ale mają problem z jasnym, może brutalnym postawieniem sprawy: PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele i w obecnej postaci nie ma już racji bytu. To ugrupowanie, które "bezprawnie" okupuje miejsce na prawicy (choć w istocie ma profil socjaldemokratyczny, jednoznacznie lewicowy), uniemożliwiając dojście do władzy siłom naprawdę prawicowym – konserwatywnym i wolnorynkowym. W samym Prawie i Sprawiedliwości są politycy, którzy wydają się to pojmować, krępuje ich jednak wodzowska struktura tej partii.

Powie ktoś, że wszystkie partie są w jakimś sensie wodzowskie. Można się z tym twierdzeniem spierać: mniejsze ugrupowania – Konfederacja, Nowa Lewica, PSL – nie mają takiego charakteru. Koalicja Obywatelska faktycznie zbudowana jest na Donaldzie Tusku i jego przywództwie, lecz nawet tam patologia jedynowładztwa nie zaszła tak daleko jak w przypadku ugrupowania do niedawna sprawującego władzę.

O skutkach dworskiej organizacji ugrupowań politycznych napisano już wiele. Nie ma sensu dłużej się nad tym rozwodzić. Wystarczy przypomnieć kilka podstawowych cech takich partii. To brak normalnych mechanizmów awansu, ponieważ wszystko uzależnione jest od dotarcia do ucha wodza. Brak normalnych mechanizmów dyskusji i weryfikacji planów, ponieważ nawet jeśli niektórzy mają krytyczną opinię, to boją się ją ujawniać, rozumiejąc, że narazi ich to na niełaskę. Wskutek tego z czasem następuje coraz szczelniejsze otorbienie przywódcy, który popada w coraz większe odrealnienie, a zarazem za sprawą opinii pochlebców jest coraz mocniej przeświadczony o własnej genialności. To przeświadczenie jest w stanie przetrwać nawet te sytuacje, gdy rzeczywistość weryfikuje je, wydawałoby się, ostatecznie.

Artykuł został opublikowany w 11/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także