Adam Bodnar, minister sprawiedliwości zaliczył ostatnio poważną wpadkę, gdy jego prokuratorzy nie zdołali doprowadzić do aresztowania Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości, któremu zarzuca się złe gospodarowanie pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości – przypomina serwis wprost.pl.
Jednocześnie informator związany z koalicją przekonuje, że były RPO nie zamierza odpuszczać. – Ale Bodnar jest zawzięty. On tylko sprawia wrażenie łagodnego, bo wygląda jak ciepły miś i wypowiada się bardzo kulturalnym językiem. W rzeczywistości jest facetem, który będzie z determinacją rozliczał PiS, bo chce odnieść sukces – mówi polityk związany z obozem rządzącym.
Jak dodaje, "nie każdego byłoby stać na wejście do KRS i rozprucie szaf pancernych w biurze zastępców rzecznika dyscyplinarnego".
Akcja służb w siedzibie KRS. Oszacowano straty
Przypomnijmy, że na początku lipca do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa weszli w asyście policji prokuratorzy Prokuratury Krajowej. Jak informowała Rada za pośrednictwem mediów społecznościowych, żądali wydania dokumentacji rzeczników dyscyplinarnych pod ich nieobecność.
W czasie akcji służb rozpruto między innymi szafy pancerne, w których znajdowały się dokumenty. Z informacji przekazanej przez przewodniczącą KRS Dagmarę Pawełczyk-Woicką wynika, że oszacowano już starty w budynku Rady, jakie zostały poniesione w wyniku działań służb. Opiewają one na kwotę ok. 60 tysięcy złotych. Okazuje się, że prawdopodobnie będzie miało to swój dalszy ciąg. – Sposób przeprowadzenia tych czynności był nieprofesjonalny i to przedstawimy pewnie w zażaleniu do sądu – poinformowała w rozmowie z telewizją wPolsce.pl sędzia Pawełczyk-Woicka.
W dniu wejścia do siedziby KRS rzecznik prasowa Prokuratora Generalnego Anna Adamiak zapewniała, że czynności te nie miały związku z samą Krajową Radą Sądownictwa.
Czytaj też:
PKW chce od Tuska dowodów na złamanie prawa przez PiSCzytaj też:
Romanowski: Sprawiedliwość ich dosięgnie