Mateusz Morawiecki opublikował spot, w którym w 12 punktach przedstawił sytuację związaną z dywersją na torach. Były premier ostro krytykuje szefa rządu Donalda Tuska.
– Podsumujmy chaos Tuska. Jeden. Zgłoszenie ataku następuje w sobotę o 20:58 przez mieszkańców. Dwa. Policja przyjeżdża, ale nic nie znajduje. Bo jest ciemno i późno jak wynika ze słów ministra Kierwińskiego. Trzy. Sprawcy mają czas, aby spokojnie uciec na Białoruś. Cztery. Pociągi przejeżdżają po uszkodzonych torach. Cudem nie dochodzi do katastrofy z setkami ofiar. Pięć. W niedzielę rano kolejarze widzą, że wysadzono tory. Sześć. Służby zaczynają działać – mówi narrator w filmie opublikowanym przez Morawieckiego.
– Siedem. Donald Tusk w międzyczasie harata w gałę. Osiem. W niedzielę, dobę po ataku rzeczniczka Kierwińskiego pisze “brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich”. Dziewięć. Rząd dalej dezinformuje – kontynuuje narrator.
Na filmie słyszymy wówczas fragment wypowiedzi Krzysztofa Gawkowskiego, który stwierdzał, że "To może być ktoś, kto zrealizował jakiś zakład albo inne wyzwanie, które było takim nowoczesnym challengem".
– Dziesięć. Donald Tusk pojawia się na miejscu ataku, aby nagrać tok-toka. Jedenaście. Następnego dnia z mównicy sejmowej broni nieudolnych ministrów. Dwanaście. Sprawcy ataku spokojnie siedzą na Białorusi. Łukaszenka i Putin się z nas śmieją. Czy Polacy mogą czuć się jeszcze bezpiecznie? – kontynuuje narrator
Prokuratura o sabotażystach: Zbiegli na Białoruś
– W poniedziałek wszczęliśmy śledztwo i otrzymaliśmy materiał dowodowy wskazujący na to, że sprawcami są dwaj obywatele Ukrainy: Ołeksandr K. i Jewhenij I., którzy aktualnie przebywają na terytorium Białorusi. Prokuratura postanowiła o przedstawieniu im zarzutu przeprowadzenia aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na zlecenie Federacji Rosyjskiej – poinformował w środę rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.
Mężczyznom grozi dożywocie. Prok. Nowak przekazał, że podejrzani Ukraińcy nie zostali zatrzymani i nie było możliwe przeprowadzenie z nimi czynności procesowych. – Śledztwo trwa dopiero dwa dni, ale jest traktowane absolutnie priorytetowo. Pracujemy nad nim we współpracy z ABW i CBŚP – zaznaczył.
Wiadomo, że w sprawie zatrzymano inne osoby, jednak nie przedstawiono im zarzutów. – Współpracujemy ze stroną Ukraińską, mamy wiele informacji na temat podejrzanych. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że nie byli w Polsce karani. Nie ma jeszcze wniosku o tymczasowy areszt, więc nie mamy możliwości wydania listu gończego – powiedział rzecznik PK.
Oba zdarzenia, zarówno pod Garwolinem jak i Puławami, były nagrywane i transmitowane przez znalezione na miejscu urządzenia elektroniczne.
Czytaj też:
Co z Ukraińcami, którzy zbiegli na Białoruś? Polska domaga się ich wydaniaCzytaj też:
Rząd zdał egzamin w obliczu sabotażu? Polacy zabrali głos
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
