Chińskie MSZ: Sankcje USA wobec Rosji są niedopuszczalne

Chińskie MSZ: Sankcje USA wobec Rosji są niedopuszczalne

Dodano: 
Zhao Lijian, rzecznik chińskiego MSZ
Zhao Lijian, rzecznik chińskiego MSZ Źródło:PAP/EPA
Chiny sprzeciwiają się sankcjom nałożonym na Rosję przez USA i nazywa je "niedopuszczalnymi".

– Chiny uważają, że jednostronne sankcje USA wobec Rosji są niedopuszczalne, ponieważ ostatecznie wszystkie inne kraje będą musiały za nie zapłacić – powiedział w środę rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian.

– Stany Zjednoczone są potęgą i ponoszą szczególną odpowiedzialność za przestrzeganie reguł światowego systemu gospodarczego i utrzymanie jego stabilności. Nie można dopuścić do sytuacji, w której wszystkie inne kraje musiałyby płacić za jednostronne sankcje Waszyngtonu – ocenił rzecznik, cytowany przez rosyjskie agencje prasowe.

Według chińskiego dyplomaty rząd USA "musi naprawić swoje dawne błędy" i udzielić pomocy w rosyjsko-ukraińskich rozmowach pokojowych. – Wojna i sankcje to nie jedyny wybór – oświadczył Lijian.

Wojna Rosji z Ukrainą. Po czyjej stronie są Chiny?

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Chiny są języczkiem u wagi ze względu na bliskie stosunki z Rosją z jednej strony i konfrontację ze Stanami Zjednoczonymi z drugiej. Oficjalnie Pekin pozostaje neutralny wobec wydarzeń na Ukrainie i w oficjalnych komunikatach nie nazywa tego co się dzieje "wojną".

W połowie marca rosyjskie media podały, że Rosja i Chiny chcą zintegrować wymianę swoich danych finansowych, żeby ominąć system SWIFT, od którego część rosyjskich banków odcięto w ramach sankcji za atak na Ukrainę, który trwa już ponad miesiąc.

Podczas szczytu UE-Chiny, który odbył się 1 kwietnia, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że Bruksela oczekuje od Pekinu, że nie będzie ingerował w unijne sankcje i wpłynie na Moskwę, aby zakończyła wojnę na Ukrainie.

Czytaj też:
Miedwiediew: Słyszymy alarmujące doniesienia z Chin
Czytaj też:
MSZ Chin ostrzega USA przed "wywołaniem kłopotów w regionie"

Źródło: TASS / Reuters / CNN
Czytaj także