"Szczyt bezczelności". Trzaskowski odpowiada Dudzie

"Szczyt bezczelności". Trzaskowski odpowiada Dudzie

Dodano: 
Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski Źródło: PAP / Piotr Nowak
Andrzej Duda milczy wtedy, kiedy potrzebny jest silny głos prezydenta w obronie wartości, w obronie instytucji państwa, w obronie interesów obywateli. Zabiera głos, kiedy chce przerzucić odpowiedzialność za swoje decyzje na samorządy – stwierdził prezydent Warszawy, kandydat KO na prezydenta RP Rafał Trzaskowski.

Na początku tygodnia prezydent Andrzej Duda odwiedził Garwolin, gdzie miał okazję porozmawiać z mieszkańcami tego miasta. Jeden z mężczyzn zadał głowie państwa niewygodne pytanie. – Daliście emerytom trzynastki, po te 900 złotych, a zabraliście mi 1200 złotych za śmieci. To po co daliście, skoro później zabraliście? – zapytał. – Wie pan, tu problem polega na tym, że trzynastkę pan dostał ode mnie i od rządu, a cena śmieci to jest samorząd – odpowiadał Andrzej Duda.

To właśnie do tych słów prezydenta nawiązał na Facebooku Rafał Trzaskowski. "Pan Prezydent najwyraźniej nie zauważył, że do podwyżek w największej mierze rękę przyłożył on sam i jego koledzy z PiS, wprowadzając szereg regulacji drastycznie podnoszących koszty systemu gospodarowania odpadami" – napisał na Facebooku prezydent Warszawy. W dalszej części wpisu polityk wymienił dokumenty, które - jego zdaniem - doprowadziły do takiego stanu. To: ustawa z dnia 19 lipca 2019 r. o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw, rozporządzenie ministra środowiska z 29 grudnia 2016 r. w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów i rozporządzenie Rady Ministrów z 22 grudnia 2017 r. ws. jednostkowych stawek opłat za korzystanie ze środowiska.

"Zwalanie winy za podwyżki na samorządy to szczyt bezczelności. To rząd narzuca przepisy, które są bezpośrednią przyczyną podwyżek, a te ustawowe Prezydent sam zatwierdza, swoim własnym podpisem (może nie wie, albo nie pamięta, co podpisuje...). My – miasta i gminy w całej Polsce – musimy te przepisy wdrożyć i realizować. W tej narzuconej nam sytuacji, gdzie tylko jest to możliwe, jako Miasto Stołeczne Warszawa odciążamy kieszenie mieszkańców. Ustawa (przypomnijmy: narzucona przez rząd i podpisana przez Andrzeja Dudę!) przewiduje, że za niesegregowanie odpadów mieszkańcy powinni płacić od 2 do 4 razy więcej, niż wynosi opłata podstawowa. My przyjęliśmy najniższy przelicznik, czyli dwukrotność stawki podstawowej" – podkreślił prezydent Warszawy. Jak dodał, jednej rzeczy prezydent Duda nie podpisał – ustawy o odpowiedzialności firm za plastikowe opakowania, które trafiają na rynek. "Tego akurat szkoda, bo obiecana w 2016 roku ustawa nie powstała do dziś. A brak właśnie tej ustawy powoduje, że mieszkańcy dopłacają dziś do śmieci w Warszawie nawet 300 mln zł!" – wskazał

Kandydat KO na prezydenta zarzucił Andrzejowi Dudzie, że "milczy wtedy, kiedy potrzebny jest silny głos prezydenta w obronie wartości, w obronie instytucji państwa, w obronie interesów obywateli", a "zabiera głos, kiedy chce przerzucić odpowiedzialność za swoje decyzje na samorządy". "Oczywiście chcemy segregować odpady, ale chaos, który rząd wprowadził na rynku nieprzemyślanymi i chaotycznymi decyzjami, masowy import śmieci do Polski doprowadziły do całkowitego rozregulowania rynku i astronomicznego wzrostu cen zagospodarowania odpadów" – skwitował.

facebookCzytaj też:
"Doucz się". Młynarska ostro do Hołowni
Czytaj też:
Awantura na spotkaniu z prezydentem. "Wypad stąd, ku**a"

Źródło: Facebook
Czytaj także