W środę premier Mateusz Morawiecki przedstawi skład nowego rządu. Rekonstrukcja jego gabinetu to efekt negocjacji między koalicjantami, które w pewnym momencie przekształciły się w otwarty konflikt. W sobotę ogłoszono podpisanie umowy koalicyjnej między Prawem i Sprawiedliwością, Solidarną Polską oraz Porozumieniem.
Na ministra połączonych resorów edukacji i nauki od dłuższego czasu typowano Przemysława Czarnka. Taka ewentualność bardzo nie spodobała się liderowi SLD, który w programie "Tłit" Wirtualnej Polski określił kandydata PiS w ostrych słowach. –Przecież to jest homofobiczny świr – przekonywał.
Również Radosław Sikorski postanowił zabrać głos ws. nominacji Czarnka. "Ten homofob, nieuk i cham będzie personifikacją poziomu umysłowego obecnej władzy oraz jej zaplecza intelektualnego" – napisał europoseł.
O te głosy został zapytany sam zainteresowany. – Biedni ludzie. Będę się za nich modlił i prosił, żeby mądrość znowu do nich wróciła. Takimi sformułowaniami ci panowie sami wykluczają się z kręgu osób, z którymi można poważnie rozmawiać na jakikolwiek temat. Ja jestem otwarty na wszelką krytykę i na rozmowy ze wszystkimi, ale rozmowy merytoryczne, rozmowy uczciwe i przy prawdziwych argumentach – stwierdził w programie Polsat News.
Pytany o osoby homoseksualne podkreślił, że nie ma żadnych uprzedzeń. – To oni mają bardziej uprzedzenia do mnie. Mnie nie interesuje orientacja seksualna kogokolwiek. Wielokrotnie to mówiłem, powtórzę raz jeszcze. Seksualność człowieka to jest niezwykle ważna sfera jego życia, ale prywatna i intymna, a obnoszenie się z tą seksualnością po ulicach miasta jest brakiem kultury osobistej – mówił Czarnek w Polsat News.
Czytaj też:
"Homofobiczny minister przykrywa wszystkie afery". Szczerba apeluje do opozycji
Czytaj też:
"Trzeba teraz reformę programową pchnąć w edukacji". Terlecki przekonany, że Czarnek to dobry wybór