Grupa byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego oraz część sędziów Sądu Najwyższego zabrała głos w sprawie ważności tegorocznych wyborów prezydenckich. W specjalnych oświadczeniach ostro skrytykowali skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, twierdząc, że nie spełnia on standardów niezawisłości i bezstronności.
Sędziowie SN zaostrzą spór?
W związku z toczącą się w Polsce debatą na temat protestów wyborczych, grupa sędziów Sądu Najwyższego wydała w czwartek oświadczenie dotyczące Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która odpowiada za rozpatrywanie protestów i ostateczne orzekanie o ważności wyborów. Dokument podpisało 28 sędziów Sądu Najwyższego.
"Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem, co potwierdzają zarówno orzeczenia samego Sądu Najwyższego, jak i wyroki trybunałów międzynarodowych", zaznaczyli w oświadczeniu sędziowie, powołując się m.in. na wyroki m.in. TSUE i ETPC. "W związku z tym, że Izba ta nie spełnia kryteriów sądu, nie może wykonywać funkcji związanych z rozpatrywaniem protestów wyborczych, które zgodnie z prawem przysługują wyłącznie Sądowi Najwyższemu" — podsumowali.
Byli prezesi TK także wydali oświadczenie
Odrębne oświadczenie wydali także byli prezesi TK, Andrzej Rzepliński, Marek Safjan, Jerzy Stępień, Bohdan Zdziennicki i Andrzej Zoll, którzy, podobnie jak byli sędziowie TK, wyrazili poważne wątpliwości co do legalności i bezstronności Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. W swoim oświadczeniu również podkreślili, że wybór prezydenta musi być całkowicie transparentny i przeprowadzony przez sąd, którego niezależność nie budzi żadnych wątpliwości – zarówno według standardów krajowych, jak i międzynarodowych.
W przeciwieństwie do oświadczenia złożonego przez sędziów, byli prezesi TK powołali się także na opinię Państwowej Komisji Wyborczej, która w swoim sprawozdaniu zaznaczyła konieczność pełnej zgodności procesu wyborczego z Konstytucją i międzynarodowymi standardami, apelując o rozpatrywanie protestów wyborczych przez sędziów o niekwestionowanym statusie prawnym.
Kolejny głos w sporze
Wydane przez część sędziów SN i byłych prezesów TK oświadczenia to kolejny głos w trwającym od tygodni sporze dotyczącym stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich w Polsce. Koalicja rządząca, której trudno pogodzić się z przegraną swojego kandydata, Rafała Trzaskowskiego, stara się podważyć nie tylko rzetelność komisji wyborczych w kwestii liczenia głosów, ale i kompetencje Sądu Najwyższego, który ma orzec ważność przeprowadzonych wyborów.
Największą batalię w przestrzeni publicznej toczą minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który domaga się ponownego przeliczenia głosów oraz poseł PO Roman Giertych, który snuje plany sparaliżowania posiedzenia Zgromadzenia Narodowego przed zaprzysiężeniem prezydenta Karola Nawrockiego.
Co ciekawe, coraz większa liczba polityków zaczyna odcinać się od pomysłów koalicyjnych kolegów mówiąc wprost o próbie destabilizacji państwa, która w efekcie mogłaby się zakończyć kompromitacją Polski na arenie międzynarodowej.
Czytaj też:
Klimczak dosadnie o pomysłach Giertycha: Zakończyłyby się kompromitacjąCzytaj też:
"Powód do dymisji premiera". Zandberg: To jest kompromitujące dla rządu i Tuska
