Niebezpiecznie na polskim niebie. Wojsko potwierdza incydenty

Niebezpiecznie na polskim niebie. Wojsko potwierdza incydenty

Dodano: 
Myśliwiec F-35, zdjęcie ilustracyjne
Myśliwiec F-35, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Adam Warżawa
W nocy z wtorku na środę doszło do dwukrotnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Drony zostały przechwycone i opuściły terytorium Polski.

Informację o incydentach potwierdził podczas konferencji prasowej szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Wiesław Kukuła. Jak podkreślił, sytuacja przebiegła pod pełną kontrolą polskich sił i nie spowodowała żadnych szkód.

W akcji uczestniczył samolot F-35

– Zaangażowaliśmy dodatkowe środki do obrony polskiego nieba, wprowadziliśmy także holenderski samolot F-35 – poinformował gen. Kukuła, dziękując pilotom sojuszniczym za wsparcie. Przypomniał jednocześnie, że od 1 września cztery holenderskie F-35 stacjonują w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu i będą brały udział w misjach obrony powietrznej do końca roku.

Dowódcy nie ujawnili, jak długo trwało naruszenie ani gdzie dokładnie doszło do incydentu. – Jeszcze analizujemy dane operacyjne. Pamiętajmy, że odbiorcami tego typu informacji jest Federacja Rosyjska, nie chcemy im ułatwiać zadania. Drony opuściły teren Polski, bez szkód – zaznaczył generał. Z kolei generał Maciej Klisz doprecyzował, że obiekt naruszający przestrzeń nie był rakietą manewrującą oraz został "dokładnie zważony i zmierzony".

Według relacji mieszkańców, dźwięki przypominające pracę silników słyszano minionej nocy w gminie Werbkowice (woj. lubelskie) między godz. 2:30 a 3:30.

Gen. Kukuła: Wojsko wyciągnęło wnioski

Do zdarzenia doszło w trakcie rosyjskiego ataku rakietowo-dronowego na Ukrainę, w związku z którym w polskiej przestrzeni intensywnie operowały zarówno krajowe, jak i sojusznicze statki powietrzne. Gen. Kukuła podkreślił podczas konferencji, że wojsko wyciągnęło wnioski z wcześniejszych wydarzeń, w tym eksplozji w Osinach w nocy z 19 na 20 sierpnia. — To doświadczenie, które na pewno zoperacjonizujemy — zaznaczył.

Przypomnijmy, do ostatniego głośnego incydentu z udziałem drona doszło w nocy z 19 na 20 sierpnia niezidentyfikowany obiekt spadł, a następnie eksplodował na polu kukurydzy w miejscowości Osiny koło Łukowa na Lubelszczyźnie. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał wówczas, że był to rosyjski dron i mówił o "prowokacji".

Czytaj też:
Putin znów zaatakował Kijów. Polskie myśliwce w powietrzu
Czytaj też:
Zakłócenia GPS nad Bałtykiem. NATO zna źródło, ale boi się zareagować


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracowała: Alina Piekarz
Źródło: Onet.pl / Interia.pl
Czytaj także