Raport NIK. Wiceminister: Nie widzę powodów do dymisji w rządzie

Raport NIK. Wiceminister: Nie widzę powodów do dymisji w rządzie

Dodano: 
Marcin Horała (PiS)
Marcin Horała (PiS) Źródło: PAP / Leszek Szymański
Najwyższa Izba Kontroli może nie mieć czasem racji, czy się mylić – ocenia Marcin Horała, komentując sprawę raportu NIK i zawiadomień do prokuratury wobec premiera i ministrów.

Szef NIK Marian Banaś złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją ubiegłorocznych wyborów prezydenckich. Zawiadomienie dotyczy premiera Mateusza Morawieckiego, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka, ministra Ministerstwa Aktywów Państwowych, wicepremiera Jacka Sasina oraz ministra Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusza Kamińskiego.

Sprawę komentował na antenie Radia ZET Wiceminister Infrastruktury Marcin Horała. Polityk ocenił, że nie widzi podstaw do dymisji w rządzie po raporcie NIK. – Zarzutów tak naprawdę nie znamy, ale na ile możemy domniemywać, to zarzuty są dość bezpodstawne – powiedział Horała.

Jeśli chodzi o postać Mariana Banasia, Horała wskazał, że zarówno on, jak i jego własne środowisko polityczne może uderzyć się w pierś, ponieważ obdarzyło szefa NIK dużym zaufaniem. – Ma za sobą piękną kartę opozycyjną. […] Osobie, która tyle razy pokazała w swoim życiu, że jest osobą uczciwą, można wierzyć i zachować domniemanie uczciwości – tłumaczył polityk PiS.

Teraz jednak, w ocenie Horały Banaś powinien odejść ze stanowiska. – Przyszedł moment, kiedy oskarżenia są na tyle uprawdopodobnione, że dla dobra sprawy, dla dobra instytucji, jej wizerunku i formacji oczekiwalibyśmy, żeby podał się do dymisji – zaznaczył.

Horała: Winić tych, którzy torpedowali wybory

Zdaniem Horały ws. wyborów „winić należy tych, którzy zrobili wszystko, by wybory storpedować, a nie tych, którzy zrobili wszystko, by wybory się odbyły”. – Znacząca część funkcjonariuszy publicznych odmówiła wykonania swoich obowiązków: wójt, burmistrz, prezydent. […] Na początku była sytuacja, że obowiązuje kodeks wyborczy ten sam, co od lat, zbliżają się wybory, w związku z tym wójt, burmistrz, prezydent powinien przydzielić urzędników wyborczych, udostępnić lokale itd. i oni zapowiedzieli, że będą sabotować – tłumaczył Horała, dodając, że samorządowcy odmówili wykonania obowiązków.

– Po drugie: obowiązywała nowela kodeksu wyborczego, która dawała prawo do głosowania korespondencyjnego. Po trzecie: były ustawy covidowe, które mówiły o specjalnych działaniach, aktach prawnych, które należy podejmować, by podtrzymać funkcje państwa – tłumaczył wiceminister.

Zarzuty za "wybory kopertowe"?

Jak ustalił serwis Onet, zarzuty wobec premiera i ministrów mają obejmować przede wszystkim przekroczenie uprawnień i rażące działania na szkodę interesu publicznego przez wymienionych urzędników najwyższego szczebla w państwie.

Już 20 maja podczas rozmowy w RMF FM, Marian Banaś zapowiadał, że NIK skieruje do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstw przez przedstawicieli najwyższych urzędów państwowych.

Raport NIK

Banaś przedstawił 13 maja wyniki kontroli NIK dotyczącej przygotowań do wyborów prezydenckich, które miały się odbyć 10 maja 2020 roku w formie korespondencyjnej. Wybory nie doszły do skutku, a kosztowały ponad 76 milionów złotych.

Według NIK nie było podstaw prawnych do tego, żeby premier wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, związane z wykonaniem i realizacją wyborów.

Izba skierowała wcześniej do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów przez zarządy Poczty Polskiej i PWPW.

Czytaj też:
Syn Mariana Banasia składa zawiadomienie do prokuratury

Źródło: Radio ZET/ Twitter
Czytaj także