Zdaniem wiceszefa MSZ obecna sytuacja w Afganistanie jest nieprzewidywalna. – W tej chwili nie sposób przewidzieć, co się wydarzy nawet za godzinę. Nawet Amerykanie, podejmując decyzję o wycofaniu się z Afganistanu nie przewidywali, jak szybko ta sytuacja się zmieni, jak szybko dojdzie do obalenia rządu i opanowania lotniska – ocenił "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News.
Polityk dodał, że w jego ocenie łatwość, z jaką upadł Afganistan zaskoczyła nawet samych Talibów. Przygotowanie afgańskiej armii, która miała zastąpić wojska USA, okazało się fatalne.
– To smutny efekt 20-letniej obecności wojsk w Afganistanie – skwitował Jabłoński i zwrócił uwagę, że teraz nadszedł czas dla Amerykanów na wyciagnięcie wniosków z całej operacji.
Pytania o zasadność misji
Wiceminister zauważył, ze teraz naturalnie będą się pojawiać pytania o zasadność udziału Polaków w misji, która okazała się katastrofą. – Nawet Amerykanie przyznają, że oni również podjęliby pewnie inne decyzje – stwierdził. – Sądzę, że gdyby przeanalizować cały ciąg zdarzeń, który do tego doprowadził, błędy, które zostały popełnione na różnych etapach - ich można było uniknąć, być może nawet na ostatnim etapie, jeśli chodzi o wykonanie decyzji o wycofaniu się, należało zrobić to inaczej – ocenił Paweł Jabłoński.
Ewakuacja
Zastępca Zbigniewa Raua podkreśli, że akcja ewakuacyjna z Afganistanu trwa już od kilku tygodni. – Grupa, która już w czerwcu zgłaszała chęć, już wtedy została ewakuowana, wtedy oczywiście sytuacja była dużo spokojniejsza – powiedział.
Wiceszef MSZ zapewnił również, że jeszcze w ubiegłym tygodniu Polacy, z którymi kontaktowało się ministerstwo, nie zgłaszali chęci wyjazdu. – Dzisiaj, z uwagi na dynamiczną sytuację, robimy wszystko, by tym osobom pomóc - zarówno Polakom jak i osobom, które z nami współpracowały – dodał.
Czytaj też:
Konsternacja na antenie BBC. Do dziennikarki zadzwonił... rzecznik TalibówCzytaj też:
Wstrząsający film z Kabulu. Ludzie przywiązali się do odlatującego samolotuCzytaj też:
Parys o polityce USA: Jak ktoś chce być misjonarzem, to niech idzie do klasztoru