Rzecznik rządu był dzisiaj gościem Polsat News. W programie zapytano go, ile jego zdaniem warta jest polska Izba Dyscyplinarna. Przypomnijmy, że w środę Trybunał Sprawiedliwości UE zobowiązał Polskę do zapłaty kary w wysokości miliona euro dziennie za niezawieszenie Izby Dyscyplinarnej SN.
Müller odparł, że to źle postawione pytanie. – Ile jest warte to, żebyśmy w UE mówili o uczciwych zasadach i rzeczywistym, uczciwym podziale kompetencji wynikających z traktatów unijnych – stwierdził.
Polityk dodał, że prawdziwy spór z UE toczy się o to, czy Unia może samodzielnie rozszerzać swoje kompetencje bez uprzedniej zmiany traktatów. Pokreślił jednak, że projekt likwidujący Izbę Dscyplinarną trafi pod obrady jeszcze w tym roku.
– Czymś niespotykanym jest, że TSUE jeszcze przed wydaniem wyroku ws. Turowa, daje karę, nie dając państwu czasu na dokonanie modyfikacji wewnątrz państwa w odpowiednim procesie legislacyjnym – ocenił.
Potrzeba reform
Rzecznik rządu wskazał, że na Polskę jest wywierana wyjątkowa presja za pomocą instrumentów finansowych. – To nie jest dobra droga. Droga kary i szantażu to nie jest dobra droga funkcjonowanie UE – podkreślił.
Jednocześnie Müller podkreślił że cały czas trwają prace nad systemem postępowania dyscyplinarnego, który jest niezbędny. Bez niego - wskazywał polityk - sędziowie byliby po prostu bezkarni.
– Tutaj mamy obszar wymiaru sprawiedliwości jako jeden, wielki sektor - i tam reformy też planujemy, jeżeli chodzi o koncepcję spłaszczenia struktury sądów. Drugim obszarem jest postępowanie dyscyplinarne. Jest pytanie, czy połączyć te dwa projekty w jeden, czy zrobić jako osobne - oto toczy się teraz w rządzie dyskusja – dodał.
Czytaj też:
Sprawa Izby Dyscyplinarnej. Warchoł przyznaje: Nie stanęła na wysokości zadaniaCzytaj też:
Co dalej z likwidacją Izby Dyscyplinarnej? "Reforma zostanie wprowadzona we własnym tempie"