O jakiej Polsce marzy Donald Tusk?
  • Jan FiedorczukAutor:Jan Fiedorczuk

O jakiej Polsce marzy Donald Tusk?

Dodano: 
Przewodniczący PO Donald Tusk
Przewodniczący PO Donald Tusk Źródło: PAP / Mateusz Marek
Po niemal siedmiu latach spędzonych na unijnych salonach Donald Tusk powrócił do kraju jako polityk "zeuropeizowany". Co więcej, powrócił z planem "europeizacji" państwa polskiego. Co to jednak dokładnie oznacza?

Dużo więcej zrozumiałem przez tych ostatnich kilka lat – podkreślał Donald Tusk pytany parę miesięcy temu o kryzys klimatyczny. Śledząc wypowiedzi lidera PO, można zauważyć, że przebywając na unijnych salonach, „dużo więcej zrozumiał” nie tylko w kwestii polityki klimatycznej, lecz także agendy obyczajowej, gospodarki czy tego, jak należy rozumieć praworządność. Krytycy PO lubią zarzucać Tuskowi, że jego plan można de facto sprowadzić do bycia anty-PiS, jednak nie jest to sprawiedliwa ocena. „Zeuropeizowany” Tusk powrócił do kraju z serią nowych pomysłów na Polskę i wydaje się, że tym razem ma zamiar wywiązać się ze swoich obietnic.

JUTRZENKA REWOLUCJI

Nie jest przypadkiem, że jednym z pierwszych postulatów, jakie Donald Tusk ogłosił po powrocie na fotel lidera PO, było wprowadzenie związków partnerskich. Jak zapewniał podczas Campusu Polska Przyszłości, będzie to „jedna z pierwszych decyzji”, jakie podejmie po przejęciu władzy. Sam Tusk między wierszami zdaje się przyznawać, że związki partnerskie to jedynie początek drogi. – Wiem, że to jest pierwszy krok […], musimy pokazać, że w kwestiach godności człowieka, w tym godności osób o innej orientacji seksualnej niż ta bardziej dominująca, tutaj już nie może być kalkulacji czysto politycznej – podkreślał podczas spotkania w Wałbrzychu. Dodał jednocześnie, że stara się prowadzić marsz w stronę „nowoczesności i tolerancji, która musi się też zalęgnąć w naszych głowach i sercach, nie tylko w ustawach”.

Owszem, PO będąc u władzy, flirtowała z liberalizmem obyczajowym jednak Tusk był zbyt inteligentny, by się osobiście angażować w tego typu deklaracje. Wprost przeciwnie – w partii wyhodowano z jednej strony Janusza Palikota mającego suflować „postępowe” postulaty, ale z drugiej strony zatroszczono się o prawe skrzydło partii. Ba, sam Tusk nigdy nie angażował się w „palikociarskie” ekscesy, grając ostoję zdrowego rozsądku. Dawał temu niejednokrotnie wyraz, dystansując się czy to od kwestii aborcji, czy rewolucji LGBT czy też wprost deklarując, że dopóki będzie premierem, dopóty w Polsce nie pozwoli na legalizację marihuany.

Teraz jednak kwestia liberalizacji prawa aborcyjnego stała się podstawowym postulatem Platformy. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał tzw. przesłankę eugeniczną za niezgodną z polską ustawą zasadniczą, PO zaczęła budować narrację o „piekle kobiet” oraz domagać się natychmiastowej zmiany przepisów. Platforma aktywnie włączyła się również w falę burzliwych protestów, które miały miejsce na polskich ulicach pod koniec 2020 r., a Donald Tusk fotografował się ze stojącą na czele rewolty Martą Lempart. Obecnie Tusk wprost deklaruje, że po przejęciu przez PO władzy aborcja będzie legalna (po konsultacjach z lekarzem) do 12. tygodnia ciąży. Problem w tym, że takie postawienie sprawy oznacza wywrócenie całego porządku prawnego w Polsce.

Artykuł został opublikowany w 31/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także