W czwartek prezydent Rosji po raz pierwszy opisał, o czym rozmawiano podczas spotkania z Grupą Wagnera na Kremlu, w którym uczestniczyło 35 dowódców najemników, w tym szef grupy Jewgienij Prigożyn. Spotkanie odbyło się 29 czerwca, zaledwie kilka dni po tym, jak Prigożyn zainicjował bunt i rozpoczął krótkotrwały "marsz sprawiedliwości" na Moskwę.
– Z jednej strony na spotkaniu oceniłem to, co zrobili na polu walki [na Ukrainie - przyp. red.], a z drugiej strony to, co zrobili podczas wydarzeń z 24 czerwca. Przedstawiłem im również możliwe opcje ich dalszej służby, w tym wykorzystanie ich doświadczenia bojowego. To było to – stwierdził Putin w rozmowie z dziennikarzem dziennika "Kommersant".
Putin zaskakuje
Rosyjski przywódca został również zapytany, o to, czy Grupa Wagnera nadal utrzyma swój status jako jednostka bojowa. Odpowiedź Putina zaskoczyła.
– Cóż, Grupa Wagnera nie istnieje! — wykrzyknął Putin. – Nie mamy prawa dla prywatnych organizacji wojskowych! Po prostu nie istnieje! Nie ma takiego podmiotu prawnego – dodał.
Dopytywany o tę kwestię Putin przyznał, że choć faktycznie Grupa Wagnera istnieje, to jednak z punktu widzenia prawa jej funkcjonowanie nie jest uregulowane.
– To jest osobna kwestia związana z faktyczną legalizacją. Ale to jest kwestia, która powinna być przedyskutowana w Dumie Państwowej, w rządzie. To nie jest łatwa kwestia – powiedział.
Co dalej z najemnikami?
Rosyjski prezydent powiedział również, że zaoferował 35 dowódcom Grupy Wagnera wiele opcji zatrudnienia, w tym jedną pod przywództwem ich bezpośredniego dowódcy, który występuje pod znakiem wywoławczym Sedoy [Siwe włosy - przyp. red.]. To człowiek, pod którym najemnicy walczyli przez ostatnie 16 miesięcy.
– Mogliby zebrać się wszyscy w jednym miejscu i nadal służyć – powiedział Putin i dodał: "nic by się dla nich nie zmieniło. Byliby prowadzeni przez tę samą osobę, która przez cały czas była ich prawdziwym dowódcą”.
Czytaj też:
Media: Putin rozpoczął czystki w rosyjskiej armiiCzytaj też:
"Sprzeczne z przyjaznymi stosunkami". Iran wściekły po decyzji Ławrowa