Zwolennicy Joe Bidena zwracają uwagę, że dobrobyt Ameryki jest powiązany z bezpieczeństwem europejskim. Jak pisze "The Wall Street Journal", środek ciężkości NATO przesunął się na wschód, a politycy Partii Demokratycznej nie potrafią zaakceptować tej zmiany.
Walka o szefowanie NATO
O braku zrozumienia zmian zachodzących na świecie ma wskazywać walka o stanowisko Sekretarza Generalnego NATO. Kandydatura estońskiej premier Kai Kallasa "wymykała się konsensusowi zachodnioeuropejskiemu", mim to została odrzucona jako zbyt agresywna wobec Rosji. Tym samym w rywalizacji zostali premier Holandii Mark Rutte i prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Obecnie Joe Biden wspiera tego pierwszego.
Jednocześnie, jak zauważa publikacja, jest to sprzeczne ze Strategią Obrony Narodowej administracji prezydenta Stanów Zjednoczonyc, która polega na wzmacnianiu zdolności sojuszniczych. A jako procent produktu krajowego brutto większość krajów Europy Wschodniej wydaje więcej niż ich zachodni partnerzy.
"Faworyzowanie przez Waszyngton wciąż umożliwia Europejczykom z Zachodu dominację w NATO, dziesiątki lat po tym, jak dawne kraje komunistyczne zaczęły przyłączać się do Sojuszu. Minęło ćwierć wieku, odkąd NATO zaczęło rozszerzać się na wschód, ale żaden sekretarz generalny i tylko jeden zastępca nie byli obywatelami jednego z nowych członków. Żaden z ośmiu obecnych asystentów Sekretarza Generalnego NATO nie pochodzi z Europy Wschodniej” – pisze gazeta.
Taki wpływ krajów Europy Zachodniej nie jest uzasadniony, biorąc pod uwagę ich skromny wkład: 11 z 32 członków NATO osiągnęło cel sojuszu, jakim było wydanie 2 proc. PKB na obronność. Bardziej hojni w pomaganiu Ukrainie okazali się także Europejczycy ze Wschodu. Można się było tego spodziewać, jak zauważono w publikacji, ponieważ państwa zachodnie inwestują mniej w swoją obronność, opierając się na Europie Wschodniej jako strefie buforowej.
Wybór Rutte na stanowisko Sekretarza Generalnego byłby dla Kremla sygnałem, że NATO chce powrócić do poprzedniego status quo po zakończeniu wojny na Ukrainie. Amerykanie również otrzymają wiadomość: pomimo całej retoryki administracji o większym poleganiu na sojusznikach, Biden mimo to pominie członków NATO cieszących się dobrą reputacją na rzecz trudniejszych sojuszników w Europie Zachodniej. W ten sposób Biden podsyca retorykę Trumpa.
Czytaj też:
Sprawiedliwa reprezentacja państw w UE? Nowy raport pokazuje, jak jest naprawdęCzytaj też:
Tak Rosja będzie traktować żołnierzy NATO? Miedwiediew chce, by cierpiały ich rodzinyCzytaj też:
Ukraina nie zostanie w lipcu zaproszona do NATO. Sprzeciw dwóch państw