Węgry odrzuciły chorwacką ofertę pomocy przy zastąpieniu rosyjskiej ropy surowcem innego pochodzenia. Po odcięciu przez Ukrainę dostaw rurociągiem Przyjaźń, Budapeszt znalazł się w kłopotliwym położeniu.
– To politycznie głęboko obraźliwe oświadczenie, którego nie spodziewaliśmy się usłyszeć od przedstawiciela kraju, na którego złośliwe kroki od dawna reagujemy ze szczególną powściągliwością i umiarem – powiedział chorwacki minister spraw zagranicznych Gordan Grlic Radman w odpowiedzi na wpis ministra spraw zagranicznych Węgier Petera Szijjártó.
Słowacja, której rafineria Slovnaft odbiera już część ropy chorwacką częścią rurociągu JANAF, przekazała z kolei, że otrzymała pismo od rządu chorwackiego z ofertą nieprzerwanych dostaw surowca.
– Ale za jaką cenę i w jakiej ilości tego dzisiaj nikt nie wie – powiedział minister spraw zagranicznych Słowacji Juraj Blanar.
Odcięcie od rosyjskiej ropy
Największy rosyjski eksporter ropy naftowej Łukoil wstrzymał w lipcu dostawy surowca przez Ukrainę po tym, jak władze ukraińskie zakazały mu korzystania z rurociągu Przyjaźń.
Następnie Węgry i Słowacja zwróciły się do KE o mediację, wskazując na zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego ich państw. Komisja Europejska nie zgodziła się jednak ze stanowiskiem Budapesztu i Bratysławy i zasugerowała, aby oba państwa wykorzystały wolne przepustowości rurociągu adriatyckiego JANAF w Chorwacji dla dostaw nierosyjskiej ropy.
2 sierpnia Słowacja i Węgry odrzuciły propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą zastąpienia utraconych dostaw alternatywną trasą przez Chorwację. Szijjártó stwierdził, że ten kraj nie nadaje się do tranzytu.
Warto zauważyć, że pomimo długich negocjacji w sprawie stawek tranzytowych chorwacki JANAF i węgierski MOL zdołały podpisać w maju 2023 roku roczny kontrakt na transport i magazynowanie rurociągiem adriatyckim 2,9 mln ton ropy do rafinerii MOL na Węgrzech i Słowacji.
Czytaj też:
Siódmy kraj w Europie zaczął kupować gaz z Azerbejdżanu zamiast z RosjiCzytaj też:
Polska na "czarnej liście" jednej z organizacji. Raport trafi do UE