Legion "Wolność Rosji" został utworzony na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę i jest częścią korpusu międzynarodowych ochotników walczących po stronie armii ukraińskiej. Rekrutacja odbywa się pośród rosyjskich jeńców i dezerterów oraz emerytowanych żołnierzy armii Federacji Rosyjskiej.
Putin boi się mobilizacji
Według Andronikowa, znaczna część Rosjan powołanych do wojska dwa lata temu została już albo zabita albo nie nadaje się do dalszych działań bojowych.
– Podawane są różne liczby: od 300 tys. do około pół miliona, a nawet więcej. Znaczna z część tych osób została albo zabita albo ranna i wróciła do kraju. Według statystyk co szósty ranny staje się osobą niepełnosprawną, niezdolną do prowadzenia działań bojowych – powiedział Andronikow.
Wojskowy podkreślił, że mobilizacja nie przyniosła Putinowi nic dobrego.
– Próbuje wykorzystać tzw. ochotników, którzy za ruble jadą zabijać Ukraińców. Przymusowe werbowanie dużej liczby ludzi, którzy nie chcą walczyć, z pewnością doprowadzi do problemów politycznych, społecznych i gospodarczych w Rosji – stwierdził.
Andronikow zauważył także, że Putin woli przeznaczać zasoby gospodarcze na zabijanie Ukraińców, niż na zapewnienie dobrobytu obywatelom swojego kraju. Bojownik odniósł się do informacji mówiącej, że marynarze z rosyjskiego lotniskowca "Admirał Kuzniecow” zostali wysłani jako piechota do walki na froncie na Ukrainie.
– Stwierdzono, że ten bezużyteczny statek ma odpowiednie zastosowanie – wykorzystanie pływającego magazynu na lądzie. Oczywiste jest, że szturmowcy z nich będą tacy sobie. Jak zawsze w armii rosyjskiej, będą przygotowani w pośpiechu – za tydzień lub dwa trafią na front – powiedział.
Mobilizacja w Rosji
Niedawno swoim dekretem prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin ponownie zwiększył liczebność Sił Zbrojnych Rosji. Zgodnie z dokumentem liczebność etatowego personelu rosyjskiej armii wzrośnie do 2 389 000 osób, w tym 1,5 mln żołnierzy.
Według ubiegłorocznego dekretu liczebność personelu wojskowego w Federacji Rosyjskiej wynosiła 1 320 000 żołnierzy.
Czytaj też:
"My musimy uderzyć pierwsi". Niepokojące doniesienia z MoskwyCzytaj też:
"Jesteśmy bliżej końca wojny". Kreml reaguje na słowa Zełenskiego