Pierwszy atak wymierzony był w dziesiątki obiektów wojskowych w różnych częściach kraju. W szczególności atakowane były cele na szczeblu dowodzenia, dowódcy, obiekty wojskowe i kwatery główne.
Izrael twierdzi, że Iran przyspiesza prace nad bronią jądrową i posiada już wystarczającą ilość wzbogaconego uranu, aby stworzyć 15 bomb jądrowych w ciągu zaledwie kilku dni. Kolejnym argumentem za atakiem jest zagrożenie rakietowe ze strony Iranu. Kraj ten posiada tysiące pocisków balistycznych i planuje potroić ten arsenał w nadchodzącym roku.
Operacja armii izraelskiej przeciwko Iranowi potrwa co najmniej kilka dni. Najprawdopodobniej Teheran odpowie atakami odwetowymi. Według wstępnych szacunków pierwszy atak był dla Iranu zaskoczeniem zarówno pod względem skali, jak i zasięgu geograficznego.
Lisicki: Mamy do czynienia z otwartą wojną
Do izraelskiego ataku odniósł się w rozmowie na kanale "Do Rzeczy" redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", Paweł Lisicki.
– Wszystko wskazuje na to, że mamy czy będziemy mieli do czynienia z otwartą wojną, więc to w zasadzie się już się zaczęło, choć to jeszcze nie jest III wojna światowa, bo żeby ona wybuchła potrzeba największych mocarstw, które musiałyby przeciwko sobie wystąpić, a nie za pośrednictwem różnych innych państw – zaznaczył publicysta.
– Nie jestem specjalnie zaskoczony atakiem Izraela, ponieważ jest to koncepcja Benjamina Netanjahu od bardzo długiego czasu – przyznał Lisicki.
Wieloletnia strategia Izraela – pozbyć się zagrożenia
Komentator wskazał, że od 1996 roku jest prowadzona polityka "destabilizacji wszystkich przeciwników Izraela przez system uderzania w nich po kolei".
– Zaczęło się od Iraku, była Syria, jest Jemen, jest Liban, teraz przyszedł czas na Iran. Koncepcja jest bardzo prosta – chodzi o pozbycie się wokół Izraela, w dającym się przewidzieć zasięgu, państw, które mogłyby stanowić dla niego zagrożenie – powiedział Paweł Lisicki. – Do pozbycia się zagrożenia nie dochodzi jednak w formie negocjacji czy zawarcia jakiejś formy kompromisu, tylko przy pomocy siły i przewagi militarnej. Tak destabilizuje się te państwa. Dokonuje się w nich zmiany panującego reżimu, wprowadza się system chaosu, który sprawia, że państwa przestają być zdolne do zaatakowania Izraela – tłumaczył.
– Dokładnie z tym mamy do czynienia, jeśli chodzi o Iran – zauważył redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy".
Czytaj też:
Izrael zaatakował Iran. Przejmujący apel kardynałaCzytaj też:
Cena złota w górę. Efekt ataku Izraela na Iran
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.