W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Die Welt" ekspert podkreśla, że kontynent jest całkowicie zależny od decyzji Stanów Zjednoczonych i nie posiada realnej strategii obronnej wobec zagrożeń ze strony Rosji.
Uzależnienie od USA i "gesty hołdu" wobec Trumpa
Według Bierlinga, wyniki ostatniego spotkania Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim, któremu towarzyszyli liderzy państw europejskich oraz UE, nie są przełomem, lecz potwierdzeniem słabości Europy. – Europejczycy wiedzą, że są zależni od kaprysów Donalda Trumpa – stwierdził. Dodał, że unijni przywódcy próbują maskować tę sytuację symboliką i gestami wobec amerykańskiego prezydenta, i że nawet prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski dostosowuje swój wizerunek, by zyskać jego przychylność.
Ekspert wskazuje, że źródła obecnej bezradności tkwią w polityce kolejnych rządów niemieckich po zakończeniu zimnej wojny. – Berlin przez 30 lat ignorował zmiany w globalnym układzie sił – ocenił Bierling, dodając, że zarówno Niemcy, jak i cała Europa, nie stworzyły własnej skutecznej polityki obronnej ani zagranicznej.
NATO i złudne bezpieczeństwo
Profesor szczególnie krytycznie odnosi się do wiary w skuteczność art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, przewidującego kolektywną obronę członków sojuszu. – Artykuł 5 działa tylko dlatego, że w Europie stacjonują wojska amerykańskie – powiedział. Według niego same deklaracje polityczne czy gwarancje pisemne nie odstraszą Rosji, a jedynie realna obecność wojsk zachodnich przy granicy z Ukrainą może powstrzymać agresję Kremla.
Bierling wskazuje trzy priorytety dla Europy i jej sojuszników. Zaliczył do nich masowe dostawy nowoczesnej broni dla Ukrainy, w tym systemów obrony powietrznej i rakiet dalekiego zasięgu, zaostrzenie sankcji wobec Rosji oraz wiarygodne gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa, co oznacza obecność wojsk europejskich, a najlepiej również amerykańskich, po ewentualnym zawieszeniu broni.
Europejskie wojska zamiast amerykańskich?
Politolog przewiduje, że Stany Zjednoczone pod rządami Trumpa nie wyślą żołnierzy na Ukrainę. W jego ocenie alternatywą byłaby europejska misja wojskowa z udziałem Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec – państw o największych możliwościach militarnych i finansowych.
Odnosząc się do możliwego kompromisu terytorialnego w wojnie Rosji z Ukrainą, Bierling wskazał, że Ukraina mogłaby – wzorem Niemiec po 1945 roku – zaakceptować utratę kontroli nad częścią ziem, nie rezygnując jednak z prawnego roszczenia do nich. Jego zdaniem w przyszłości, po ewentualnym upadku reżimu Putina, odzyskanie terytoriów wciąż pozostawałoby otwartą możliwością.
Czytaj też:
Trump ma tylko jeden sposób, żeby zmusić Putina do negocjacjiCzytaj też:
Szanse na spotkanie Putina z Zełenskim są nikłe. Oto powody
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
