USA niepokojąco o pokoju na Ukrainie. "Rosjanie nie boją się Europejczyków"

USA niepokojąco o pokoju na Ukrainie. "Rosjanie nie boją się Europejczyków"

Dodano: 
Ukraińscy żołnierze w czołgu podczas wojny z Rosją
Ukraińscy żołnierze w czołgu podczas wojny z Rosją Źródło: Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy
Przywódcy państw europejskich rozważają utworzenie 40-kilometrowej strefy buforowej wzdłuż linii frontu w Ukrainie – donosi portal "Politico".

To pomysł, który miałby stać się elementem potencjalnego porozumienia pokojowego, lecz od początku budzi kontrowersje zarówno w Europie, jak i w NATO. Największy znak zapytania? Brak udziału Stanów Zjednoczonych w negocjacjach.

Stany Zjednoczone niezwykle sceptyczne

– Europejczycy chwytają się brzytwy – mówi w rozmowie z portalem Jim Townsend, były urzędnik Pentagonu. – Rosjanie nie boją się Europejczyków. A jeśli myślą, że kilku brytyjskich i francuskich obserwatorów powstrzyma ich przed wkroczeniem na Ukrainę, to są w błędzie – dodaje. Propozycja zakłada stworzenie zdemilitaryzowanego pasa wzdłuż linii frontu, który miałby oddzielić wojska rosyjskie od ukraińskich. Jednak szczegóły projektu są wciąż mgliste. Nie wiadomo, ilu żołnierzy miałoby patrolować strefę – w kuluarach mówi się o liczbie od 4 do nawet 60 tysięcy.

– Czekamy na kluczowe informacje: jakie będą zasady zaangażowania, jak poradzimy sobie z rosyjską eskalacją i czy do patrolowania będą potrzebni partnerzy spoza NATO – przyznaje jeden z europejskich dyplomatów. Wątpliwości budzi również postawa Kijowa. – To plan, który prawdopodobnie wymagałby od Ukrainy ustępstw terytorialnych. Na razie nie ma mowy o zgodzie z ich strony – twierdzi inne źródło cytowane przez "Politico".

NATO w trudnej sytuacji

– Desperacja jest ogromna, a Rosja nie daje sygnałów, że jest gotowa do zakończenia konfliktu – podkreśla jeden z rozmówców. Kraje takie jak Francja i Wielka Brytania deklarują gotowość wysłania wojsk i apelują o wsparcie ze strony innych członków Sojuszu. Estonia potwierdziła, że wyśle niewielki kontyngent. Polska i Niemcy jasno mówią "nie". – Nie możemy osłabiać obrony naszej wschodniej flanki, ryzyko dla regionu byłoby zbyt duże – podkreśla polski dyplomata.

Najwięcej emocji wzbudza jednak fakt, że Waszyngton nie jest częścią negocjacji. – Brak USA oznacza, że ten plan od początku jest słabszy. Bez ich siły odstraszania Europa nie ma realnej przewagi w rozmowach z Moskwą – komentuje kolejny europejski urzędnik. Sytuacji nie ułatwia wycofanie się Donalda Trumpa z wcześniejszych deklaracji o ewentualnym zaangażowaniu wojsk amerykańskich. – Wszyscy starają się działać jak najszybciej, zanim Trump całkowicie zmieni zdanie – mówi jeden z dyplomatów.

Czytaj też:
Odpowiedź USA na ostrzał Kijowa. Kellogg: Waszyngton nie może pozostać bierny
Czytaj też:
Rozmowy w Belwederze. Z liderami połączył się Zełenski


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: Politico
Czytaj także