Orzeczenie najwyższej instancji oznacza, że sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia przez sąd apelacyjny w Bolonii. To właśnie ten sąd we wrześniu zgodził się na wydanie Ukraińca stronie niemieckiej.
Prawo do rzetelnego procesu i obrony
Obrońca mężczyzny natychmiast złożył skargę kasacyjną, argumentując, że decyzja została podjęta z naruszeniem podstawowych praw jego klienta, w tym prawa do obrony i gwarancji rzetelnego procesu. – Tych praw nie można poświęcać w imię automatycznej współpracy sądowej – mówił adwokat Serhija K., cytowany przez włoskie media. 49-letni Ukrainiec został zatrzymany w sierpniu w miejscowości koło Rimini, gdzie przebywał z rodziną na wakacjach.
Według niemieckich śledczych, miał być jednym z głównych organizatorów operacji sabotażowej, która doprowadziła do zniszczenia trzech z czterech nitek gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, transportujących rosyjski gaz do Niemiec. Śledczy z Niemiec twierdzą, że grupa sabotażowa wynajęła jacht Andromeda w Rostocku, korzystając z fałszywych dokumentów. Z jego pokładu kilku wyszkolonych nurków miało zejść na dno Bałtyku i zainstalować ładunki wybuchowe na nitkach gazociągu. Ładunki eksplodowały 26 września 2022 roku w pobliżu wyspy Bornholm.
Nurek z Pruszkowa miał dwa paszporty i sprzęt do nurkowania
Sprawa sabotażu Nord Stream ma także polski wątek. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", podejrzany o udział w wysadzeniu gazociągu Wołodymyr Ż. miał w domu profesjonalny sprzęt do nurkowania oraz dwa ukraińskie paszporty. Zatrzymany w Polsce 46-letni Ukrainiec od trzech i pół roku mieszka w Pruszkowie z rodziną i prowadzi firmę zajmującą się instalacją wentylacji. Według niemieckiej prokuratury, był członkiem sześcioosobowej grupy nurków z Kijowa, która miała przeprowadzić atak na Nord Stream.
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukali w ubiegłym tygodniu jego dom w Pruszkowie. Rok wcześniej podobne czynności prowadzili niemieccy śledczy – wówczas znaleziono sprzęt do nurkowania i drugi ukraiński paszport. "Rz" podała, że według niemieckich ustaleń Wołodymyr Ż. jest byłym żołnierzem ukraińskiej armii i instruktorem nurkowania o najwyższych uprawnieniach. Został zatrzymany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania i czeka w polskim areszcie na decyzję w sprawie ekstradycji.
Premier Donald Tusk odniósł się do sprawy, mówiąc, że w interesie Polski nie jest przekazywanie podejrzanego o wysadzenie niemiecko-rosyjskiego gazociągu w ręce innego państwa. – Jedynymi, którzy powinni się wstydzić w sprawie Nord Stream, są ci, którzy zdecydowali o jego budowie – zaznaczył kilka dni temu szef rządu.
Czytaj też:
Wysadzenie Nord Stream. Polska kozłem ofiarnym? Lisicki mocno komentujeCzytaj też:
Ruch obrońcy Wołodymyra Z. Złożył ważny wniosek
