Skąd „Konstytucja wolności”? Nie, nie dopadła mnie gigantomania i nie piszę nowej konstytucji. To po prostu przywołanie fundamentalnej książki Fryderyka von Hayeka, wydanej w 1960 r. Tej samej, którą Margaret Thatcher miała rzucić na stół podczas jednego z posiedzeń komitetu politycznego Partii Konserwatywnej z okrzykiem: „Oto, w co wierzymy!”.
Jako że Hayek, podobnie jak inni klasycy liberalizmu, nie są dzisiaj w cenie nie tylko w Polsce, choć w Polsce akurat w szczególności, przypomnijmy krótko, o kim mowa. Urodzony w 1899 r. w Wiedniu, po I wojnie światowej doktoryzował się z ekonomii i prawa na Uniwersytecie Wiedeńskim i, jak wielu przedstawicieli elity w tamtym czasie, uległ sympatiom socjalistycznym. Na liberalizm nawróciły go seminaria lwowiaka z urodzenia, Ludwiga von Misesa, innego giganta myśli liberalnej.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.