Nieformalna grupa pod nazwą Ruch Oporu przeciw Kapitulacji zorganizowała w niedzielę protesty w Kijowie, które przerodziły się w zamieszki podczas których doszło do próby wtargnięcia do kancelarii prezydenta Wołodymira Zełeńskiego. Protestujący krytykują postawę prezydenta, który ich zdaniem powinien prowadzić ostrzejszą politykę wobec Rosji. Zdaniem Ruchu, Zełeński nie powinien zgodzić na przyznanie specjalnego statusu Donieckowi i Ługańskowi.
Krytyka Zełeńskiego
Wiec rozpoczął się na Majdanie. Protestujący wywiesili transparent z podobizną prezydenta i szefa kancelarii Andrija Jermaka. Opatrzony był on napisem „Kłamstwa upokarzają – dbajmy o godność”.
Następnie udano się pod kancelarię prezydenta, gdzie podjęto próbę dostania się do wnętrza budynku, którą zablokowały służby porządkowe.
Protestujący chcą odwołania szefa kancelarii prezydenta, w przeciwnym razie za 10 dni rozpoczną bezterminową akcję domagającą się postawienia w stan oskarżenia prezydenta Zełenskiego.
Rosyjskie wojska przy granicy z Ukrainą
Zdaniem Kyryła Budanowa, naczelnika głównego zarządu wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, na początku 2022 roku Rosja może zaatakować Ukrainę z kilku kierunków, a rosyjskie wojska już teraz stacjonują tuż pod granicami kraju.
– Rosja zgromadziła ponad 92 tys. żołnierzy przy ukraińskich granicach i przygotowuje atak pod koniec stycznia albo na początku lutego przyszłego roku – powiedział portalowi Budanow.
Szef wywiadu zaznaczył, że atak mogą poprzedzić działania destabilizacyjne o charakterze psychologicznym, takie jak kryzys przy granicy polsko-białoruskiej.
Czytaj też:
Destabilizacja regionu. Ekspert wskazał "kluczowy cel" RosjiCzytaj też:
Putin realizuje swój najświętszy cel