Ambasada Rosji w Waszyngtonie w ostrych słowach odniosła się do oskarżeń o dokonywanie przez rosyjskich żołnierzy zbrodni wojennych podczas inwazji na Ukrainę. Placówka dementuje te informacje i atakuje amerykańskie władze.
Rosja odrzuca oskarżenia USA
Jeden z zarzutów stawianych rosyjskim żołnierzom dotyczy utrzymywania tzw. obozów filtracyjnych, gdzie przetrzymywani są ukraińscy więźniowie. Weryfikację przechodzą tam przede wszystkim żołnierze i urzędnicy administracji publicznej. Badany jest stosunek poszczególnych osób do Rosji.
Jak relacjonują media, ci, którzy nie budzą zastrzeżeń są natychmiastowo deportowani na terytorium Federacji Rosyjskiej. Część z nich jest następnie wcielana do armii i wysyłana na front. Inni poddawani są "brutalnym represjom".
Tymczasem strona rosyjska zaprzecza tym informacjom i twierdzi, że są to fałszywe doniesienia promowane przez Departament Stanu USA, w celu "zdyskredytowania rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej".
Jak podano w oświadczeniu, amerykańskie władze rozpowszechniają doniesienia dotyczące tzw. obozów filtracyjnych oraz niszczenia przez Rosję placówek edukacyjnych, medycznych i kulturalnych, chcąc uderzyć w Moskwę.
Placówka przekonuje również, że Rosja przestrzega norm międzynarodowego prawa humanitarnego.
Wojna na Ukrainie trwa już pół roku
Inwazja Rosji na Ukrainę trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej. Za granicę uciekło ponad 10 mln Ukraińców, z czego połowa do Polski.
Moskwa nie nazywa swoich działań wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.
Czytaj też:
Media: Biden rozważa misję wojskową USA na UkrainieCzytaj też:
Scholz: Nie dostarczymy broni, którą Ukraińcy mogliby uderzyć w terytorium Rosji